Kiedy w 1993 roku Argentyńczycy zmierzali po ostatni triumf w turnieju, Leo Messi kończył sześć lat i biegał za piłką po ulicach Rosario. Dziś, gdy wszedł już na futbolowy olimp, a z Barceloną osiągnął wszystko, 40 mln jego rodaków wierzy, że w końcu poprowadzi też do zwycięstwa reprezentację. Przecież rok temu na mundialu zabrakło tak niewiele.
– Tym razem musimy wygrać. To szczególny moment naszych karier, w Brazylii byliśmy blisko chwały, to dodaje nam siły przed kolejnym wyzwaniem – przekonuje Messi. Łatwiej marzyć, gdy ma się takich partnerów jak król strzelców angielskiej Premiership Sergio Aguero czy czołowi strzelcy włoskiej Serie A: Carlos Tevez i Gonzalo Higuain, a na trenerskiej ławce siedzi twój ziomek z Rosario – Gerardo Martino.
Były szkoleniowiec Barcelony po mistrzostwach świata zastąpił Alejandro Sabellę, ale w przeciwieństwie do Dungi, który sprząta w Brazylii po Luizie Felipem Scolarim, okazał się konserwatystą. Ze składem nie eksperymentował, przywrócił jedynie do kadry Teveza.
Dunga drugą przygodę z Canarinhos (wcześniej prowadził drużynę w latach 2006–2010 i wygrał Copa America 2007) zaczął wspaniale. Dziewięć zwycięstw z rzędu – co prawda w meczach towarzyskich, ale z nie byle jakimi rywalami (Argentyną, Francją czy Kolumbią) – pokazuje, że jego rewolucja trochę wymuszona przez rezygnacje zawodników (m.in. Julio Cesar), a trochę przez kontuzje (Marcelo, Luiz Gustavo, Oscar) idzie na razie w dobrym kierunku.
Kapitańską opaskę trener powierzył Neymarowi, do Chile zabrał tylko sześciu piłkarzy, kojarzących się z mundialową klęską, m.in. Davida Luiza i Thiago Silvę. Zostawił w domu Daniego Alvesa, wskrzesił Robinho.
Czy taki zespół odzyska reputację oraz zaufanie swoich kibiców i sprawi, że będą oni mogli znów chodzić z podniesionymi głowami, przekonamy się niebawem. Brazylia obok Argentyny wymieniana jest jako faworyt. Mało kto wierzy, że tytuł obroni Urugwaj. Bez swojej gwiazdy i MVP poprzedniego turnieju Luisa Suareza, odbywającego wciąż karę za ugryzienie Giorgio Chielliniego, bez jednej z ikon reprezentacji Diego Forlana oraz kapitana Diego Lugano rekordzistom Copa America (15 trofeów) o sukces będzie bardzo trudno.
– Nie ma co ukrywać, przydałyby nam się gole Suareza, ale Urugwaj musi się też nauczyć grać bez niego. Jego powrót będzie dużym wzmocnieniem w eliminacjach MŚ 2018 – twierdzi Forlan.