Okazuje się, że Francuz nawet po wybuchu afery nie mówił prawdy. Jeśli rację ma niemiecki dziennik „Die Welt", że Platini przez trzy lata pracy dla FIFA otrzymywał wynagrodzenie (od 300 do 500 tys. franków szwajcarskich rocznie), to cała koncepcja jego obrony leży w gruzach. Szef UEFA do tych pieniędzy w ogóle się nie przyznawał, twierdził, że 2 miliony franków, które dostał w roku 2011, to jedyna zapłata za pracę dla FIFA w latach 1999–2002. Teraz okazuje się, że być może była to dodatkowa suma, a Blatter wypłacił mu ją za wycofanie się z rywalizacji o władzę nad światowym futbolem.Niezależnie od tego, co wyniknie z tej afery, jedno jest pewne: kończy się mit o skorumpowanej FIFA pod dowództwem Blattera i czystej UEFA prowadzonej przez Platiniego. To zawsze wydawało się mało prawdopodobne i chyba tylko najbardziej naiwni wierzyli, że całe zło futbolu to Jack Warner z Karaibów, Issa Hayatou z Afryki i mniejsi od nich kacykowie trzymani przez Blattera na finansowej smyczy od wyborów do wyborów.