To miało być zwykłe zgrupowanie, ale od początku nic nie przebiegało normalnie. Najpierw Lewandowski poinformował, że potrzebuje odpoczynku i nie pomoże drużynie. Potem przyleciał do Chorzowa na mecz z Mołdawią, lecz tylko po to, by pożegnać kończącego reprezentacyjną karierę Kamila Grosickiego.
Podobno to planował, ale trzymał w tajemnicy, bo chciał zrobić koledze niespodziankę. Nie wszyscy jednak tę wersję kupili. Wyglądało to bardziej na próbę ratowania wizerunku.
Kulisy odebrania opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu
Najwyraźniej zdenerwował Michała Probierza, skoro ten w niedzielę wieczorem zadzwonił do niego i oznajmił, że odbiera mu opaskę kapitana, po czym – jak pisze portal meczyki.pl – od razu się rozłączył. Na reakcję Lewandowskiego, który pełnił funkcję kapitana reprezentacji od 2014 roku, nie trzeba było długo czekać. Piłkarz Barcelony w mediach społecznościowych opublikował oświadczenie, że stracił zaufanie do Probierza i dopóki będzie on selekcjonerem, Lewandowski w reprezentacji nie zagra. Panowie poszli na wojnę, a przecież kilkanaście dni wcześniej przekonywali, że wspólnie ustalili, iż odpoczynek Lewandowskiemu się przyda.
Wygląda to jak komedia, ale w rzeczywistości to kolejny odcinek smutnego serialu o kadrze. Była już afera premiowa, afera alkoholowa, teraz przyszedł czas na aferę opaskową. Znów nie wiadomo, komu wierzyć i kto mówi prawdę. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że reprezentacja już tylko kolejnymi skandalami jest w stanie przebić się do szerokiej publiczności, bo na pewno nie jest w stanie tego zrobić swoją grą i wynikami.