Klopp wytrzymał bez futbolu tylko pół roku, choć kiedy po blisko dekadzie żegnał się z Liverpoolem, zapowiadał, że zrobi sobie dłuższą przerwę, bo zaczęło mu brakować paliwa. Oferty Red Bulla jednak nie odrzucił, a austriacki koncern ogłosił, że to największy transfer w jego historii.
– To nie była trudna decyzja. Mam za sobą tysiąc meczów, tysiąc konferencji prasowych. Nie chciałem już tego robić. Potrzebowałem czegoś nowego. Zawsze podobała mi się wizja Red Bulla. Chciałem być częścią tego projektu, bo jestem osobą bardzo ciekawą świata – opowiadał podczas konferencji w Salzburgu, na którą zjechali dziennikarze z całego świata.
Nie chce być gwiazdą
Klopp będzie pełnił rolę globalnego szefa piłki nożnej grupy Red Bull. Co kryje się za tą nazwą? To funkcja doradcza. Będzie wspierał wiedzą trenerów i dyrektorów sportowych oraz nadzorował skauting. Ma pomagać w negocjacjach i wykorzystać swoje umiejętności interpersonalne, bo chyba nikt tak jak Klopp nie potrafi zjednywać sobie ludzi, a jego nazwisko ma dar przyciągania.
Czytaj więcej
Decyzja Juergena Kloppa, który podpisał kontrakt z Red Bullem i od stycznia będzie doradzał klubom sponsorowanym przez austriacki koncern, podzieliła Niemców. Kibice Mainz dali wyraz swojemu niezadowoleniu.
– Przez ostatnich 30 lat byłem liderem, ale chcę słuchać, czuć, uczyć się i zrozumieć, co ludzie zrobili tutaj do tej pory. To nie jest tak, że zaczynamy od zera. Wszyscy wykonali świetną pracę, ale połączenie tego w całość to prawdziwe wyzwanie i właśnie to staramy się robić. Chcę pomagać w rozwoju futbolu i dodać naszym piłkarzom skrzydeł – tłumaczy Klopp, nawiązując do reklamowego hasła producenta napojów energetycznych.