Łukasz Piszczek został wprawdzie asystentem Nuriego Sahina w Borussii Dortmund, ale wciąż żaden Polak nie pracuje w roli pierwszego trenera poważnego, europejskiego klubu.
Szkoleniowców za granicą wciąż mamy niewielu. Maciej Skorża wrócił do japońskiej Urawy Red Diamonds, z którą wygrywał azjatycką Ligę Mistrzów, ale jego druga kadencja nie jest już tak udana. Tomasz Kaczmarek stracił pracę w FC Den Bosch (druga liga holenderska), a Czesław Michniewicz – w AS FAR Rabat (Maroko).
– O marce polskich trenerów w Europie można powiedzieć, że jej nie ma. Tak jak nie ma polskich trenerów w europejskim futbolu – mówi „Rz” Jan de Zeeuw jr, czyli człowiek doskonale zorientowany w realiach polskiego i holenderskiego futbolu. 47-letniemu Dambrauskasowi, czyli szkoleniowcowi Omonii Nikozja, z którą Legia Warszawa zagra w Lidze Konferencji, nasi trenerzy mogą zazdrościć.
Czytaj więcej
Co takiego mają trenerzy piłkarscy z Islandii, Wysp Owczych, Litwy i Białorusi, że dostają pracę poza ojczyzną, a nie ma ani jednego polskiego szkoleniowca w najwyższej lidze żadnego europejskiego kraju? Michał Probierz w XXI wieku był jednym z "rodzynków". Polska - Estonia, baraż o Euro 2024, w czwartek.
Litwin, żeby w ogóle zacząć karierę, w 2002 roku wziął udział w teleturnieju przypominającym „Milionerów”. Wygrał trzy tysiące litów (nieco ponad 3 tys. zł), co wystarczyło mu na bilet lotniczy na Wyspy Brytyjskie.