„To jest tylko mecz, nie mieszajmy do tego polityki” – mówił we francuskich mediach prezes izraelskiej federacji piłkarskiej Shino Mose Zuares. Ale jednocześnie kurtuazyjnie dziękował gospodarzom za „ciepłe przyjęcie delegacji” i podkreślał „doskonałą koordynację służb obu państw odpowiedzialnych za bezpieczeństwo”.
Bez zaangażowania najwyższych władz obu krajów, resortów siłowych, wymiany informacji na najbardziej wrażliwe tematy dotyczące bezpieczeństwa, organizacja tego spotkania byłaby niemożliwa. – Ten mecz zostanie rozegrany – twardo zapewnia od kilku dni Bruno Retailleau, minister spraw wewnętrznych
Francja – Izrael. Napięcie wzrosło po wydarzeniach po meczu Ajax - Maccabi
Kontekst meczu jest jasny. Od 7 października ubiegłego roku i masakry dokonanej przez terrorystów z Hamasu i innych palestyńskich organizacji w Strefie Gazy, Izrael znajduje się w stanie wojny. Po akcjach odwetowych i żołnierze izraelscy są oskarżani od akty ludobójstwa, mordowanie niewinnej ludności.
We Francji, gdzie mieszka liczna społeczność muzułmańska, wyczuwalne są nastroje antyżydowskie, w ciągu roku odbywały się propalestyńskie manifestacje. Poparcie dla arabskiej ludności Izraela demonstrowano także na stadionach piłkarskich. Na trybunie Auteuil stadionu Parc des Princes, podczas niedawnego spotkania Ligi Mistrzów PSG – Atletico Madryt pojawiła się ogromna kartoniada z napisem „Free Palestine” i transparentem „Wojna na boisku, ale pokój na świecie”.
Czytaj więcej
Włoska mafia zadomowiła się na stadionach. Zarabia na biletach, gastronomii i – przede wszystkim – dystrybucji narkotyków na trybunach. Robi to rękami ultrasów deklarujących miłość wobec swoich klubów.