56 tys. kibiców na PGE Narodowym przeżyło wieczór zasługujący na zapomnienie. Wynik był dla Polaków lepszy niż gra. Złożona z gwiazd drużyna mierzyła się z zespołem, który wciąż jest w przebudowie, co sprawiło, że obejrzeliśmy futbol dwóch prędkości.
Portugalczycy długimi momentami grali wprawdzie tak, jakby w piłce najcenniejszą cnotą była cierpliwość, beznamiętnie konstruując kolejne akcje ofensywne, ale oni chyba po prostu wiedzieli, że gole są kwestią czasu, a kiedy tylko przyspieszali, byli dla Polaków, pełniących tego dnia głównie role obserwatorów, wręcz nieuchwytni.