Tym razem się nie udało. Serbowie nie mieli takiego szczęścia jak ze Słowenią. Wtedy gol w ostatniej akcji meczu Luki Jovicia dał im remis. Przez cały mecz w cieniu Duńczyków znów ożywili się w końcówce. Nie byli w stanie zdobyć gola na wagę awansu.
W Serbii liczono zdecydowanie na więcej. Nieźli piłkarze z dobrych klubów, z Duszanem Vlahoviciem z Juventusu Turyn jako gwiazdą, pracującym od trzech lat trenerem Draganem Stojkoviciem, który otrzymał kolejną szansę, by stworzyć zespół na miarę lokalnych oczekiwań na wielkim turnieju. Tak jak na mundialu w Katarze zostawił jednak zespół na ostatnim miejscu w grupie.
Wsparcie od Novaka Djokovicia
Nie pomogła również obecność Novaka Djokovicia. Uważany za najlepszego tenisistę w historii tego sportu od kilku dni przebywał w Londynie. Mimo że przeszedł operację kolana i wcześniejszej zadeklarował, że na Wimbledonie nie zagra, przygotowuje się tak jakby jednak miał wystąpić w trzecim tegorocznym turnieju wielkoszlemowym. Ostateczną decyzję ma podjąć tuż przed piątkowym losowaniem.
Znany z pedantycznego podejścia do przygotowań, treningu i odpoczynku 37-letni tenisista znalazł czas, by wesprzeć serbskich piłkarzy. Przyleciał do Monachium i zasiadł na trybunie Allianz Arena. Przed meczem wszedł na murawę i motywował schodzących z rozgrzewki piłkarzy reprezentacji niczym ważny członek tej ekipy.