Z wyjątkowo długiej rundy jesiennej zapamiętamy fantastyczną postawę Piasta Gliwice, niemal równie sensacyjną Cracovię oraz najpierw zapaść Lecha Poznań, a potem spektakularną akcję reanimacyjną w wykonaniu Jana Urbana, który wydźwignął mistrza Polski z dna tabeli do czołowej ósemki.
Nie ma natomiast powodu, by zapamiętać Legię Warszawa – klub, którego medialne i marketingowe dokonania wyprzedzają to, co prezentują piłkarze na boisku. Pod względem sportowym Legia stała się w ostatnich miesiącach nijaka. Wciąż nie opuszcza czołówki tabeli, jest faworytem bukmacherów do zdobycia mistrzostwa, wciąż to jej najwięcej uwagi poświęca się w mediach, ale równocześnie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Legia to dziś głównie nazwa.