W nogach czuli zapewne rozegrany w środę mecz 3. kolejki z Unią Dąbrowa Górnicza (0:2), a poza tym… do Katowic podróżowali z przygodami, bo na dłuższy postój zatrzymała ich drogówka. Gospodarze bez większego trudu zgarnęli pierwsze punkty, poprawiając sobie humory po porażce (2:3) w Radzionkowie, a choć mogli nawet wygrać wyżej (w I połowie Oliwier Kwiatkowski trafił z karnego w słupek) ich szkoleniowiec miał zastrzeżenia: zwłaszcza o to, jak wyglądało blisko pół godziny dzielące bramki nr 1 i 2. – Wynik może tego nie pokazuje, ale trzeba powiedzieć sobie jasno, że były mankamenty w naszej grze. Stąd też roszady po pierwszej połowie.