Grał pan we Włoszech i Anglii. Tam presja była podobna do tej w stolicy?
Spośród klubów, w których grałem, największa jest w Legii. Tutaj co roku oczekuje się mistrzostwa. Nie mam z tym problemu i każdy, kto chce grać w Warszawie, musi sobie radzić z oczekiwaniami. To powinno napędzać, bo kibice nas wspierają. Ja jestem tak skonstruowany, że na mnie presja działa dobrze i nawet lubię sam sobie dołożyć oczekiwań. Oczywiście każdy jest inny. Jednych oczekiwania kibiców potrafią wznieść na wyższy poziom, a innych blokować w wielu sytuacjach.
Legia będzie mistrzem Polski? Co roku musicie zdobywać trofeum, takie zdanie jak refren pada też w serialu „Legia. Do końca”, który kibice mogą już oglądać w Prime Video...
Każdy, kto się zna na piłce, wie, jak wielki to jest klub i o co zawsze gra. Sezon bez mistrzostwa jest stracony dla Legii, kibiców i oczywiście piłkarzy, więc cel się nie zmienia, chociaż mamy stratę dziewięciu punktów. Najważniejszy jest dobry start, bo marginesu błędu już nie mamy.
Już na początku wiosny gracie z Molde w Lidze Konferencji Europy. Jesień pokazała, że niełatwo pogodzić puchary i ligę…