Legia jest obrońcą tego trofeum, a wyrzucenie z bieżących rozgrywek oznacza, że straciła jedną szansę na grę w europejskich pucharach. W tabeli ekstraklasy zajmuje piąte miejsce, więc będzie musiała bardzo się starać, żeby poprawić swoją sytuację.
Biorąc po uwagę minusową temperaturę i ciężkie boisko mecz stał na bardzo dobrym poziomie, a Korona wygrała całkowicie zasłużenie. Trener kielczan Kamil Kuzera przygotował drużynę bardzo dobrze pod względem taktycznym. Jakby wiedział w jakim składzie wybiegnie Legia i czego można się po niej spodziewać.
Trener Legii Kosta Runjaić chyba nie docenił przeciwnika, z którym zazwyczaj legioniści wygrywają. Fakt, że grają oni częściej niż inne drużyny zmusił trenera do oszczędzania kilku zawodników. To była konieczność, ale okazało się błędem.
Dopiero w drugiej połowie, przy wyniku 1:1 Runjaić wprowadził swoje gwiazdy: Josue, Bartosza Slisza, a przez wiele minut na boisku przebywało aż trzech środkowych napastników: Tomas Pekhart, Ernest Musi i Blaz Kramer.
Nic to nie dało. Nawet mając taką siłę uderzeniową, z Josue z tyłu Legia bardzo rzadko przeprowadzała dobre akcje. Korona jej na to nie pozwalała. Drużyna złożona z zawodników, w porównaniu z tymi ze stolicy dużo mniej znanych, grała bardzo dobrze w obronie i ataku. Zawodnicy zmieniali pozycje, walczyli na całym boisku, aż w końcu ich starania, jak w bajce, zostały nagrodzone w ostatniej minucie, kiedy już stadion szykował się na serię rzutów karnych.