Newcastle United - PSG w Lidze Mistrzów: Arabskie derby na północy Anglii

Spotkanie Newcastle United z Paris Saint-Germain, czyli klubów sponsorowanych przez właścicieli z Arabii Saudyjskiej oraz Kataru, to jedno z największych i najważniejszych wydarzeń fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Publikacja: 04.10.2023 03:00

Kylian Mbappe dostał do pomocy nowych kolegów, ale cel pozostaje ten sam – wygrać z Paris Saint-Germ

Kylian Mbappe dostał do pomocy nowych kolegów, ale cel pozostaje ten sam – wygrać z Paris Saint-Germain Ligę Mistrzów

Foto: Bertrand GUAY/AFP

Newcastle na taki wieczór czekało od 2003 roku. To wtedy po raz ostatni drużyna z tego miasta zagrała w Lidze Mistrzów. Później stała się angielskim średniakiem, który walczył o byt w Premier League i przeżył dwa spadki. Przez poprzednich dziesięć lat o europejskich pucharach w klubie mogli co najwyżej pomarzyć.

Nadzieja wróciła, gdy w 2021 roku Newcastle przejął za 300 mln funtów saudyjski Fundusz Inwestycji Publicznych (PIF) kierowany przez Yasira Al-Rumayyana, bliskiego doradcę następcy tronu Mohammada bin Salmana, czyli faktycznego kupca.

Czytaj więcej

Ekstraklasa: Polskie kluby bliskie 1 mld zł przychodu. Kto zarobił najwięcej?

Kibice tak bardzo pragnęli sukcesów, że przymknęli oko na długą listę arabskich grzechów: łamanie praw człowieka, prześladowania mniejszości, torturowanie więźniów politycznych, morderstwo dziennikarza „Washington Post” w saudyjskim konsulacie w Stambule czy krwawą wojnę w Jemenie.

Chcieli wreszcie doświadczyć choć odrobiny takich emocji, jakie przeżywają fani Manchesteru City, do którego płyną petrodolary ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i który w czerwcu wreszcie podbił Ligę Mistrzów.

W ubiegłym sezonie udało się wykonać pierwszy krok, bo Newcastle zajęło w Premier League czwarte miejsce. I choć tegoroczne rozgrywki zaczęło nie najlepiej, to od miesiąca nie doznało porażki, a zwycięstwo 8:0 nad Sheffield United – mimo że to najsłabszy zespół ligi – musi robić wrażenie.

Newcastle przed tygodniem w Pucharze Ligi wyeliminowało City, teraz przyszła zaś pora na inne derby Bliskiego Wschodu – z Paris Saint-Germain, już o dużo wyższą stawkę.

Działają z różnym rozmachem

Choć na pierwszy rzut oka kluby wydają się podobne – mają właścicieli, dla których futbol stał się sposobem na poprawę wizerunku i których stać na wszystkie zachcianki – to działają jednak z zupełnie innym rozmachem.

PSG od początku sprowadza piłkarzy z głośnymi nazwiskami, choć paradoksalnie największy sukces – finał Champions League w 2020 roku – osiągnęło, zanim do Neymara i Kyliana Mbappe dołączył Leo Messi oraz kilku innych gwiazdorów.

Messiego i Neymara we Francji już nie ma, a za rok nie będzie też pewnie Mbappe, na którym wciąż opiera się siła ofensywna zespołu.

Król strzelców Ligue 1 dostał do pomocy rodaków Ousmane'a Dembele i Randala Kolo Muaniego oraz Portugalczyka Goncalo Ramosa. Wszystko po to, by przekonać Mbappe do pozostania i podjąć jeszcze jedną próbę rzucenia Europy na kolana.

Los dla paryżan łaskawy ostatnio nie jest. W zeszłym sezonie wpadli na Real Madryt i pożegnali się z rozgrywkami Ligi Mistrzów już w 1/8 finału. Teraz trafili do „grupy śmierci”, ale zaczęli od zwycięstwa nad Borussią Dortmund.

Czytaj więcej

Remis Barcelony. Lewandowski miał dostać wolne, ale musiał wstać z ławki

Newcastle po inauguracji też ma prawo do zadowolenia. Powrót do Ligi Mistrzów uczciło bezbramkowym remisem z Milanem na San Siro.

Trudno szukać w tej drużynie gwiazd. Najbardziej znani to obrońca reprezentacji Anglii Kieran Trippier, brazylijski pomocnik Bruno Guimaraes, szwedzki napastnik Alexander Isak i włoski talent Sandro Tonali, za którego Newcastle zapłaciło latem 64 mln euro. Więcej – 70 mln – kosztował tylko Isak.

To najlepszy dowód, że – przynajmniej na razie – Saudowie działają oszczędniej niż Katarczycy. Być może uczą się na błędach konkurencji, a może po prostu nie osiągnęli jeszcze takiej pozycji negocjacyjnej jak ich rywale.

Nie bez znaczenia jest, że północ Anglii – w przeciwieństwie do Paryża – nie jest wymarzonym miejscem do życia dla gwiazd futbolu. Nawet jeśli rekompensatą za pogodę i inne niedogodności powinna być gra w najbardziej atrakcyjnej lidze świata.

Lewandowski poleciał do Porto

Drugi mecz w tej grupie, Borussia Dortmund – Milan, poprowadzi Szymon Marciniak. I nie będzie to jedyny znaczący akcent środowego wieczoru.

Robert Lewandowski poleciał z Barceloną do Porto na teoretycznie najtrudniejsze spotkanie w fazie grupowej. Kataloński „Sport” przypomina, że ostatnia wizyta w Portugalii zakończyła się wysoką porażką z Benficą. Dwa lata temu Barcelona przegrała w Lizbonie aż 0:3, co kosztowało ją brak awansu do 1/8 finału.

Rok później Duma Katalonii znów nie wyszła z grupy, więc teraz nie powinno zabraknąć jej determinacji, by powalczyć o zwycięstwo i jak najszybciej zagwarantować sobie przepustkę do rundy pucharowej.

– Wszyscy moi zawodnicy dobrze się bawią. Gramy prawdopodobnie najlepiej, odkąd przejąłem stery – stwierdził Xavi po wygranej 5:0 z Royal Antwerp, i trudno mu nie wierzyć.

2. kolejka

ŚRODA
Grupa E
> Atletico Madryt – Feyenoord Rotterdam (18.45, Polsat Sport Premium 1)
> Celtic Glasgow – Lazio Rzym (21.00, Polsat Sport Premium 5)
Grupa F
> Borussia Dortmund – Milan (21.00, Polsat Sport Premium 2)
> Newcastle – Paris Saint-Germain (21.00, Polsat Sport Premium 3)
Grupa G
> RB Lipsk – Manchester City (21.00, Polsat Sport Premium 4)
> Crvena Zvezda Belgrad – Young Boys Berno (21.00, Polsat Sport Premium 6)
Grupa H
> Royal Antwerp – Szachtar Donieck (18.45, Polsat Sport Premium 2)
> Porto – Barcelona (21.00, Polsat Sport Premium 1)

Piłka nożna
Liga Europy dla Tottenhamu. Sezon cierpień Manchesteru United dopełniony
Piłka nożna
Transfery polskich piłkarzy. Lato znów może być gorące
Piłka nożna
Finał zranionych. Tottenham - Manchester United o triumf w Lidze Europy
Piłka nożna
Gary Lineker po prawie 30 latach odchodzi z BBC. Powód? Oskarżenia o antysemityzm
Piłka nożna
Juergen Klopp stęsknił się za trenerską ławką. Czy poprowadzi Romę?