Newcastle na taki wieczór czekało od 2003 roku. To wtedy po raz ostatni drużyna z tego miasta zagrała w Lidze Mistrzów. Później stała się angielskim średniakiem, który walczył o byt w Premier League i przeżył dwa spadki. Przez poprzednich dziesięć lat o europejskich pucharach w klubie mogli co najwyżej pomarzyć.
Nadzieja wróciła, gdy w 2021 roku Newcastle przejął za 300 mln funtów saudyjski Fundusz Inwestycji Publicznych (PIF) kierowany przez Yasira Al-Rumayyana, bliskiego doradcę następcy tronu Mohammada bin Salmana, czyli faktycznego kupca.
Czytaj więcej
921 mln zł to suma przychodów klubów PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2022/23. Ligowcy znów pobili rekord. Ranking „Finansowa Ekstraklasa” wygrał Lech Poznań.
Kibice tak bardzo pragnęli sukcesów, że przymknęli oko na długą listę arabskich grzechów: łamanie praw człowieka, prześladowania mniejszości, torturowanie więźniów politycznych, morderstwo dziennikarza „Washington Post” w saudyjskim konsulacie w Stambule czy krwawą wojnę w Jemenie.
Chcieli wreszcie doświadczyć choć odrobiny takich emocji, jakie przeżywają fani Manchesteru City, do którego płyną petrodolary ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i który w czerwcu wreszcie podbił Ligę Mistrzów.