Reklama
Rozwiń
Reklama

Fenomen Diego Simeone. Wciąż potrafi rozpalić w drużynie ogień

Atletico Madryt, pokonując Real, pokazało, że może się liczyć w grze o tytuł w Hiszpanii.

Publikacja: 27.09.2023 03:00

Diego Simeone poprowadził Atletico do derbowej wygranej z Realem

Diego Simeone poprowadził Atletico do derbowej wygranej z Realem

Foto: AFP

Simeone jest fenomenem na skalę światową. Prowadzi Atletico od grudnia 2011 roku, a mówimy przecież o zespole z europejskiej czołówki, gdzie utrzymać się na stanowisku powinno być trudniej niż w ekipie ze środka stawki. Dość powiedzieć, że w tym czasie Real miał sześciu trenerów, a Barcelona – dziewięciu.

Argentyńczyk przejmował drużynę w trakcie sezonu i już kilka miesięcy później wygrał Ligę Europy (potem powtórzył to osiągnięcie w 2018 roku). W międzyczasie dwukrotnie awansował do finału Ligi Mistrzów, a do listy sukcesów dopisał dwa tytuły mistrza Hiszpanii – ostatni w 2021 roku.

To było jednocześnie ostatnie trofeum, jakie wywalczyli piłkarze z Madrytu, więc pojawiły się pytania, czy Simeone nie czuje się wypalony i jest w stanie zaskoczyć jeszcze czymś przeciwników, czy styl gry oparty przede wszystkim na skutecznej defensywie może nadal przynosić efekty.

Czytaj więcej

UEFA podjęła korzystną dla Rosji decyzję. Chodzi o juniorów

Atletico poprzedni sezon skończyło 11 punktów za Barceloną i punkt za Realem, a w Lidze Mistrzów poniosło klęskę, zajmując ostatnie miejsce w niezbyt wymagającej grupie – za FC Porto, Club Brugge i Bayerem Leverkusen.

Reklama
Reklama

Władze Atletico dały jednak Simeone kredyt zaufania i pozwoliły wypełnić kontrakt obowiązujący do czerwca przyszłego roku, a Argentyńczyk zgodził się na obniżkę wynagrodzenia (z 20 do 16,5 mln euro), dzięki któremu stał się najlepiej zarabiającym trenerem na świecie.

Różaniec i pomnik

Simeone krytyką nie zawraca sobie głowy. Przyzwyczaił się do tego, że od kilku lat jest zwalniany przez media i opinię publiczną. Zaciska zęby, bierze w rękę różaniec i konsekwentnie robi swoje. Zasłużył w Madrycie na pomnik. Kiedy zaczynał pracę, Atletico było ubogim krewnym Realu i wygrywało z nim od święta. Z Argentyńczykiem u steru pozbyło się kompleksów. Było to widać już w finałach Ligi Mistrzów – co prawda przegranych, ale w pierwszym przypadku (2014) dopiero po dogrywce, a w drugim (2016) – po rzutach karnych.

Czytaj więcej

PZPN: Mecz o Superpuchar Europy zostanie rozegrany w Warszawie

Na krajowym podwórku było lepiej. Zwycięstwa nad Królewskimi przestały być zaskoczeniem, a niedzielna wygrana 3:1 w lidze z niepokonanym w tym sezonie zespołem Carlo Ancelottiego potwierdziła, że Atletico jest wciąż groźne i nieprzewidywalne. Potrafi rozbić 7:0 Rayo Vallecano (najwyższy wyjazdowy triumf w historii drużyny), a w następnej kolejce przegrać 0:3 z Valencią. Tylko w jednym z jego meczów – z Betisem Sewilla – nie padły bramki. Ci, którzy narzekali na nudę i domagali się bardziej ofensywnej gry, dostali to, czego chcieli.

– Jutro dzieci będą mogły iść z dumą do szkoły w koszulkach Atletico – nie krył radości zdobywca dwóch bramek w derbach Alvaro Morata. To on jest dziś pierwszą strzelbą ekipy z Madrytu, a jeszcze latem rozważano jego sprzedaż.

Hiszpan – niezależnie, gdzie grał – nigdy nie był ulubieńcem kibiców, raczej obiektem żartów ze względu na nieporadność w ataku. Po Euro 2020 wylała się na niego fala hejtu, grożono mu nawet śmiercią.

Reklama
Reklama

Jest klasycznym napastnikiem, ale w żadnym z sezonów nie strzelił więcej niż 20 goli – czy występował w Realu, Juventusie, czy w Chelsea. Teraz po sześciu meczach ma pięć bramek i nadzieję, że będzie to dla niego rok przełomowy.

– To jest Morata, którego potrzebujemy – mówi Simeone.

Wojownicy wysłali sygnał

W Madrycie odbudować formę próbuje też inny z napastników, który nie poradził sobie w większym klubie – Memphis Depay. Holender po przyjściu Roberta Lewandowskiego do Barcelony był w Katalonii skazany na ławkę rezerwowych. Zadania nie ułatwiały mu kontuzje. Na razie jest zdrowy i strzela gole. O miejsce w składzie konkuruje z Moratą, bo pozycja Antoine’a Griezmanna jest niepodważalna. Francuz też grał przez kilka sezonów w Barcelonie, ale znów udowadnia, że to w Atletico czuje się jak w domu.

Czytaj więcej

Grzegorz Krychowiak rezygnuje z gry w reprezentacji Polski

Simeone nie wyzbył się całkiem swych ideałów, w meczu z Realem formację defensywną tworzyło pięciu zawodników, ale grę jego drużyny oglądało się z przyjemnością.

Atletico komplementował nawet trener Barcelony Xavi, choć Katalończyków spotkanie z tym rywalem czeka dopiero w grudniu.

Reklama
Reklama

Steve McManaman, były pomocnik Realu, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przed startem sezonu przekonywał, że żaden inny zespół poza Barceloną i Królewskimi nie ma szans na zdobycie tytułu. W Atletico nigdy takimi opiniami się jednak nie przejmowali. Może derbowe zwycięstwo to tylko efekt wykorzystania z zimną krwią błędów Realu, a może sygnał, że wojownicy Simeone znów są gotowi, by pokrzyżować plany gigantom.

Piłka nożna
Harry Kane osobowością roku. Rekord Roberta Lewandowskiego zagrożony
Piłka nożna
Łukasz Tomczyk. Nowy trener Rakowa jak atrakcyjna sąsiadka
Piłka nożna
Robert zszedł z pomnika. Recenzja książki „Lewandowski. Prawdziwy”
Piłka nożna
Marek Papszun o pracy w Legii. „Jestem wzruszony, moje baterie naładowane są do maksimum”
Piłka nożna
Kto rywalem polskich klubów w Lidze Konferencji? Stawką miejsce w Lidze Mistrzów
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama