Stefan Szczepłek po meczu Albania - Polska: Nie ma ziarna na zaorane pole

Czy porażka z Albanią to przełom, po którym jedynym wyjściem jest zaoranie całego polskiego futbolu, z kadrą narodową i PZPN włącznie?

Publikacja: 11.09.2023 15:50

Kamil Grosicki i Kristjan Asllani z Albanii podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw Euro

Kamil Grosicki i Kristjan Asllani z Albanii podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw Europy w Tiranie

Foto: PAP/Andrzej Lange

Taka teza brzmiałaby populistycznie. Gdyby wygłosił ją polityk, zdobyłby wiele głosów. Większość znanych mi ludzi, o których mówi się, że budują polską piłkę, robi jednak wszystko, by zasłużyć na wotum nieufności. Tyle że ich zwolnienie niewiele da, bo za plecami stoją tacy sami. Nie ma ziarna, którym można byłoby zasiać to zaorane pole.

Reprezentacja wygrywa coraz rzadziej, co nie jest tylko winą piłkarzy. Drużyna narodowa to emblemat całej polskiej piłki. Liczba wizerunkowych wpadek PZPN jest tak duża, że można mówić o epidemii.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: Dzień albańskiego piłkarza. Raz na 70 lat

Od pół wieku jestem blisko związku, znam wszystkich prezesów oraz ważnych działaczy, więc łatwiej mi o smutną konstatację: nigdy w jednym czasie w PZPN nie było tylu niekompetentnych osób. Ale też cwanych, cynicznych i wyrachowanych zarazem. Związek to przecież żyła złota, a oni już wiedzą, gdzie i jak kopać, żeby znaleźć swój samorodek.

Wiele decyzji kompromitujących związek wynika z prostego faktu: rozmowy z wieloma działaczami nie prowadzą do rozwoju intelektualnego.

Mirosław Stasiak, skazany za korupcję działacz, który znalazł się na pokładzie związkowego czarteru do Kiszyniowa, jest twarzą środowiska. Czy ktoś z działaczy go potępił? Robią tak tylko niezależni, odważni dziennikarze, których na szczęście nie brakuje. Dla innych to wciąż swój chłop, „Mirek, fajny gość, do tańca i do różańca”.

Tak to wygląda. Widzą to piłkarze, dziennikarze, ale są jak psy szczekające na karawanę. Wiele decyzji kompromitujących związek wynika z prostego faktu: rozmowy z wieloma działaczami nie prowadzą do rozwoju intelektualnego.

Albania - Polska. Jak Polski Związek Piłki Nożnej ratuje wizerunek

Doszło do tego, że PZPN – uświadamiając sobie wreszcie zagrożenia – zatrudnił osobę mającą ocieplić wizerunek. Do tej pory nikogo takiego nie było. Większość działaczy, z prezesem Cezarym Kuleszą na czele, porusza się na salonach i mediach z gracją zawodnika sumo w balecie. O pomoc poproszono więc Michała Listkiewicza, który swoim obyciem, znajomościami i ogładą bije na głowę wszystkich członków zarządu razem wziętych. Listkiewicz przestał pełnić funkcję prezesa prawie 15 lat temu. Żegnano go nieładnie, odmawiając przyznania godności prezesa honorowego i odsuwając od Euro 2012 w Polsce, do którego w dużym stopniu doprowadził.

Może powinien ująć się honorem i odmówić, ale propozycję przyjął, bo ma w sobie coś takiego, co spotyka się coraz rzadziej. Rodzaj misji człowieka, który służy piłce, a nie konkretnym prezesom. I już świeci oczami, bo musi bronić spraw przegranych.

Nikt inny tego za niego nie zrobi. Bo kto? Członkowie Komisji Mediów PZPN, niemający wiele wspólnego z piłką, dobierani według klucza sympatii do PiS? Nowy dyrektor do spraw komunikacji, którego nikt w Warszawie nie zna, a który ma być partnerem dla tuzów dziennikarstwa?

Czytaj więcej

Po meczu Albania-Polska: Po co reprezentacji Fernando Santos?

To wszystko przekłada się na atmosferę, a ta – także na grę. Zaczynam wierzyć, że zawodnicy przykładają się do pracy w klubach bardziej niż w reprezentacji, bo to klub jest miejscem pracy.

Zawodnicy chyba nie rozumieją, że kibice oraz dziennikarze oceniają ich za pracę na boisku, a nie aktywność w mediach społecznościowych. I naprawdę nie jest ważne, jak wyglądają ich żony lub partnerki, jakim kto jeździ samochodem, gdzie spędzał wakacje oraz co dziewczyna upichciła na obiad. A jednak mam wrażenie, że kliknięcia i zera kończące stan kont są dla nich najważniejsze.

Długo może nie być lepiej, bo następcy – podpuszczani przez agentów i właścicieli klubów – myślą podobnie.

Albania - Polska. Dlaczego Robert Lewandowski opuścił statek pierwszy

Dzisiejsza sytuacja reprezentacji przypomina to, co wydarzyło się w roku 1976. Polacy mieli za sobą złoty medal olimpijski i trzecie miejsce na świecie. W ciągu czterech lat z ubogich krewnych stali się gwiazdami. Nieco im się poprzewracało w głowach, byli jednak na tyle dobrzy, że zdobyli jeszcze srebro olimpijskie.

Kochali Kazimierza Górskiego, ale mieli już „swój rozum”. Górski zdawał sobie sprawę z tych objawów, ale też ich kochał i postanowił zabrać na igrzyska tych, którym ufał. Zbigniewa Bońka nie powołał uważając, że ktoś z takim ego rozłoży drużynę.

Może z nim Polska zdobyłaby złoto, tego się nie dowiemy. Dwa lata później Jacek Gmoch przekonał się, że dwie takie indywidualności, jak Deyna i Boniek to o jednego za dużo.

Czytaj więcej

Albania - Polska 2:0. Zero goli, zero myśli, zero emocji

Dziś podobnych postaci nie ma. A jeśli już, to każdy ciągnie w swoją stronę. Na dowód zestawmy dwa fakty.

Był 29 maja 1985 roku, gdy na Heysel Juventus zdobył Puchar Mistrzów. Mecz zakończył się przed północą. Prosto ze stadionu Boniek pojechał na lotnisko w Brukseli, gdzie wśród dziesiątków samolotów odnalazł awionetkę, która zawiozła go do Tirany. Dobę później, niewyspany i zmęczony Boniek z opaską kapitańską wyprowadził reprezentację na mecz z Albanią. A do tego zdobył jedyną bramkę, dzięki czemu Polacy awansowali na mundial w Meksyku.

Jest 11 września 2023 roku. Kadra opuszcza Tiranę. Wśród zawodników nie ma Roberta Lewandowskiego. Wyjechał wcześniej. Sam. Kapitan zszedł pierwszy.

Taka teza brzmiałaby populistycznie. Gdyby wygłosił ją polityk, zdobyłby wiele głosów. Większość znanych mi ludzi, o których mówi się, że budują polską piłkę, robi jednak wszystko, by zasłużyć na wotum nieufności. Tyle że ich zwolnienie niewiele da, bo za plecami stoją tacy sami. Nie ma ziarna, którym można byłoby zasiać to zaorane pole.

Reprezentacja wygrywa coraz rzadziej, co nie jest tylko winą piłkarzy. Drużyna narodowa to emblemat całej polskiej piłki. Liczba wizerunkowych wpadek PZPN jest tak duża, że można mówić o epidemii.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Po meczu Albania-Polska: Co musi się stać, by Polska awansowała na Euro 2024
Piłka nożna
Po meczu Albania-Polska: Po co reprezentacji Fernando Santos?
Piłka nożna
Albania - Polska 2:0. Zero goli, zero myśli, zero emocji
Piłka nożna
Myśleli, że sprowadzili byłego piłkarza Barcelony. Przyjechał jego bliźniak, który grał w Polsce?
Piłka nożna
Pożegnanie Kyliana Mbappe z Paryżem. Były gwizdy i cisza