Po meczu Albania-Polska: Po co reprezentacji Fernando Santos?

Związek Fernando Santosa z reprezentacją Polski to mezalians i choć jego zwolnienie byłoby rozwiązaniem najprostszym, to portugalski selekcjoner nie jest jedynym problemem drużyny narodowej.

Aktualizacja: 12.09.2023 08:51 Publikacja: 11.09.2023 11:39

Fernando Santos

Fernando Santos

Foto: PAP/Andrzej Lange

Polacy wygrali w tym roku dwa z pięciu meczów o punkty, choć eliminacje Euro 2024 miały być przecież jedynie formalnością i okazją do przebudowania zespołu. Spojrzenie w przyszłość trwało jednak tylko chwilę. Wystarczyły porażki z Czechami (1:3) oraz Mołdawią (2:3), żeby Santos zrobił krok w tył i zgłosił wotum nieufności wobec swojego pomysłu na reprezentację.

Dziś są poszlaki, że takiego planu Portugalczyk po prostu nie ma. Reprezentacja za jego kadencji zwyciężała jedynie w Warszawie: z Albanią (1:0), Wyspami Owczymi (2:0) i towarzysko z Niemcami (1:0), którzy właśnie zmieniają selekcjonera, bo mają drużynę w rozsypce. Nasza także nie istnieje. Jest listą pytań bez odpowiedzi.

Albania - Polska. Dlaczego Fernando Santos mija się z prawdą

Piłka nożna należy do przemysłu rozrywkowego, ale występy Polaków nie mają z tym nic wspólnego. Drużyna, jeśli wciąż ma twarz, to jest nią oblicze udręczonego Santosa. Portugalczyk sprawia wrażenie człowieka, którego męczy piłka. Możliwe, że jedynym spoiwem jego toksycznej relacji z reprezentacją jest kontrakt wart podobno nawet 700 tys. zł miesięcznie.

Czytaj więcej

Albania - Polska. Fernando Santos: Nie podam się do dymisji

Selekcjoner dymisji nie planuje i trudno mu się dziwić. Warto się w tym kontekście pochylić nad jego argumentem dotyczącym ograniczonego czasu, bo choć reprezentacja rozegrała już sześć meczów, to liczbę wspólnych treningów podczas tych trzech zgrupowań można policzyć na palcach. Portugalczyk uważa, że przez pół roku miał ich tylko dziesięć i zapewne się nie myli.

Trudno jednocześnie uciec od wrażenia, że Santos ten ograniczony czas marnuje, choć podpisywał przecież kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Nożnej (PZPN) jako uznany fachowiec, który odnosił liczne sukcesy i miał wnieść do zarządzania drużyną narodową nową jakość oraz europejski sznyt po nieudanej kadencji Czesława Michniewicza.

Początkowo chcieliśmy stawiać na młodych, zadbać o przyszłość reprezentacji. Podczas dwóch pierwszych zgrupowań, a zwłaszcza meczu z Mołdawią, nie wszystko poszło jednak tak, jak należy.

Fernando Santos

Doszło do wielu zmian, aby ostatecznie nie zmieniło się nic. Dziewięciu piłkarzy, którzy rok temu grali na mistrzostwach świata z Francuzami, teraz wybiegło w pierwszym składzie na boisko w Tiranie. Nie było tylko kontuzjowanego Przemysława Frankowskiego oraz Kamila Glika, który ostatni raz grał w piłkę w maju.

– Chcieliśmy stawiać na młodych, zadbać o przyszłość reprezentacji. Podczas dwóch pierwszych zgrupowań nie wszystko poszło jednak tak, jak należy. Była w piłkarzach niepewność. Ci doświadczeni mieli wprowadzić do zespołu spokój i pomóc opanować emocje – wyjaśniał Santos, ale narzędzia, które wybrał, budzą wątpliwości.

Jego decyzje sugerują raczej, że działa po omacku, jakby w potencjale polskich zawodników był zorientowany pobieżnie. Efektem są wydarzenia ekstremalne: dwa gole stracone w ciągu kilkudziesięciu sekund spotkania z Czechami, porażka ze 171. drużyną rankingu FIFA w Kiszyniowie oraz podarowanie Albańczykom wygranej, na którą czekali od 70 lat.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: Dzień albańskiego piłkarza. Raz na 70 lat

Entuzjazm zgasł, dominują frustracja oraz wstyd. Nie ma wyników, jakości ani spuścizny, o której kilka miesięcy temu opowiadał przecież Santos. Pierwsza konferencja prasowa selekcjonera okazuje się dziś listą obietnic bez pokrycia. Wygłaszali je wówczas zarówno selekcjoner, jak i prezes PZPN-u Cezary Kulesza.

Nie widać ani nie słychać, żeby Portugalczyk pochylał się z troską nad polską młodzieżą, systemem szkolenia czy wykształceniem trenerów. Rzadko ogląda mecze z trybun i nie przeprowadził się do naszego kraju, choć obiecywał, że chce poznać kulturę i będziemy go często widywać. Mijał się z prawdą, rzeczywistość zweryfikowała jego plany.

Albania - Polska. Czy Robert Lewandowski jest nietykalny

Santos prowadzi drużynę, której nie da się lubić. Jej symbol to Grzegorz Krychowiak. 33-latek na boisku jest taki sam jak poza nim – spóźniony, pozbawiony finezji, arogancki. Natura obdarzyła go jednocześnie brutalną samoświadomością, skoro bezbramkowy remis z pierwszej połowy meczu z Wyspami Owczymi dał mu zadowolenie.

Drużyna narodowa to dziś grupa bez liderów i charakteru. Są w niej ludzie, którzy mają abonament na powołania – Jan Bednarek zagrał przecież dla drużyny narodowej już 50 meczów, a Karol Linetty 46 – choć wciąż trudno stwierdzić, co do zespołu wnoszą. Niewykluczone, że ich największym atutem jest fakt, iż w kraju nie ma lepszych.

Czytaj więcej

Kamil Kołsut: Czy reprezentacja może być lepsza bez Roberta Lewandowskiego

Kilka dni temu widzieliśmy na PGE Narodowym piłkarzy Napoli, Barcelony i Juventusu, ale najczęściej dryblował Jóannes Bjartalid z drugiej ligi norweskiej. Teraz gole strzelali Polakom w Tiranie 28-letni Jasir Asani z Gwangju FC oraz 25-letni Mirlind Daku z Rubina Kazań, czyli tegoroczni debiutanci, którzy łącznie zagrali dla reprezentacji Albanii w siedmiu meczach.

Robert Lewandowski przed zgrupowaniem udzielił wywiadu, który miał być dla reprezentacji terapią szokową, ale ostatnie mecze rodzą pytanie, czy właściwszym ruchem nie byłaby zmiana kapitana, który nie rozumie grupy, dba przede wszystkim o własną karierę oraz wizerunek i wytykając błędy innych, nie odnajduje zazwyczaj żadnej winy w sobie.

Mowa tymczasem o piłkarzu, który w pierwszej połowie meczu z Albanią dotknął piłki dziesięć razy. Nie oddał strzału, nie spróbował dryblingu, przegrał większość pojedynków główkowych. 35-latek wymaga od kolegów, ale należy wymagać także od niego. Nie powinien być nietykalny.

Albania - Polska. Kiedy Fernando Santos spotka się z Kuleszą

Santos nie pomaga drużynie, ale na razie jest jeszcze na stanowisku. Jego zwolnienie – według dziennikarzy TVP Sport – oznaczałoby konieczność wypłacenia równowartości dwóch pensji, a to blisko 1,5 mln zł. Może właśnie dlatego po meczu w Tiranie nie było nocnej zmiany, ale nie brakuje głosów, że to kwestia czasu.

El. Euro 2024
Grupa E

Tabela
1. Albania 5 10 8:3
2. Czechy 4 8 7:2
3. Mołdawia 5 8 5:5
4. Polska 5 6 6:8
5. Wyspy Owcze 5 1 2:10

Mecze rozegrane: Czechy – Polska 3:1, Mołdawia – Wyspy Owcze 1:1,, Polska – Albania 1:0, Mołdawia – Czechy 0:0, Wyspy Owcze – Czechy 0:3, Albania – Mołdawia 2:0, Mołdawia – Polska 3:2, Wyspy Owcze – Albania 1:3, Polska – Wyspy Owcze 2:0, Czechy – Albania 1:1, Wyspy Owcze – Mołdawia 0:1, Albania – Polska 2:0
Mecze do rozegrania: 12.10 Wyspy Owcze – Polska, Albania – Czechy; 15.10 Czechy – Wyspy Owcze,, Polska – Mołdawia; 17.11 Polska – Czechy, Mołdawia – Albania; 20.11 Czechy – Mołdawia, Albania – Wyspy Owcze 

Jego zwolnienie sprawiłoby, że selekcjoner reprezentacji Polski znów wypadnie z samolotu jeszcze przed lądowaniem – Jerzy Brzęczek przecież odszedł po udanych eliminacjach do Euro 2020, a Paulo Sousa kilka tygodni przed barażami o mundial w Katarze – bo wciąż jesteśmy w grze o awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy.

Bilety na Euro 2024 dostaną po dwie najlepsze drużyny z każdej eliminacyjnej grupy, a w razie niepowodzenia pozostają nam tylne drzwi, czyli baraże w nagrodę za jedenaste miejsce w rankingu ubiegłorocznej Ligi Narodów. Gdyby eliminacje kończyły się dziś, zmierzylibyśmy się prawdopodobnie z Walią, a następnie – w przypadku wygranej – ze zwycięzcą meczu Włochy–Estonia.

Czytaj więcej

Albania - Polska 2:0. Zero goli, zero myśli, zero emocji

Drużyna prowadzona przez Brzęczka miała wyniki, ale grze brakowało stylu. Kiedy nastał Sousa, na boisku było więcej piłki w piłce, ale towarzyszył temu deficyt zwycięstw. Kadencja Michniewicza okazała się powrotem do skuteczności bez uroku. Reprezentacja Santosa nie ma tymczasem ani wyników, ani stylu.

Selekcjoner spotka się we wtorek przed południem z Kuleszą. Jego zwolnienie byłaby rozwiązaniem najprostszym, i może to jedyne słuszne wyjście, ale problem jest poważniejszy. Reprezentacja Polski – jako grupa piłkarzy oraz ludzi – jest dziś w stanie śmierci klinicznej. Zmiana lekarza, nawet gdyby potrafił leczyć dusze, nie gwarantuje poprawy.

Polacy wygrali w tym roku dwa z pięciu meczów o punkty, choć eliminacje Euro 2024 miały być przecież jedynie formalnością i okazją do przebudowania zespołu. Spojrzenie w przyszłość trwało jednak tylko chwilę. Wystarczyły porażki z Czechami (1:3) oraz Mołdawią (2:3), żeby Santos zrobił krok w tył i zgłosił wotum nieufności wobec swojego pomysłu na reprezentację.

Dziś są poszlaki, że takiego planu Portugalczyk po prostu nie ma. Reprezentacja za jego kadencji zwyciężała jedynie w Warszawie: z Albanią (1:0), Wyspami Owczymi (2:0) i towarzysko z Niemcami (1:0), którzy właśnie zmieniają selekcjonera, bo mają drużynę w rozsypce. Nasza także nie istnieje. Jest listą pytań bez odpowiedzi.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Albania - Polska. Fernando Santos: Nie podam się do dymisji
Piłka nożna
Albania - Polska 2:0. Zero goli, zero myśli, zero emocji
Piłka nożna
Trzy mądre małpy. Co chciał powiedzieć Robert Lewandowski
PIŁKA NOŻNA
Komu przeszkadza Robert Lewandowski w Barcelonie?
Piłka nożna
Myśleli, że sprowadzili byłego piłkarza Barcelony. Przyjechał jego bliźniak, który grał w Polsce?