Po sobotnim spotkaniu lidera z wiceliderem, w niedzielę trzeci w tabeli Lech zmierzył się z czwartą - Pogonią. Mecz był niezły, padły w nim ładne bramki. Zaimponował zwłaszcza Kamil Grosicki wykonując rzut karny w stylu Antonina Panenki i Zinedine Zidane. Strzał był lekki i bramkarz Filip Bednarek prawie go obronił. Ale tak mu się tylko wydawało.
Remis w kontekście pościgu za dwójką prowadzących nie jest niczyim sukcesem. Lech pozostał na trzecim miejscu, ale ma już jedenaście punktów straty do Legii i aż siedemnaście do Rakowa. Tytułu mistrza raczej nie obroni.
Poznaniacy są w szczególnej sytuacji, ponieważ oprócz ekstraklasy mają jeszcze w najbliższej perspektywie mecze z Fiorentiną w Lidze Konferencji. 13 kwietnia zmierzą się z nią w Poznaniu a tydzień później we Florencji. Ta sytuacja na pewno nie pomoże im w rozgrywkach ligowych, przyniesie natomiast zyski, jakich w ekstraklasie nie ma.
Czytaj więcej
Bayern Monachium z nowym trenerem Thomasem Tuchelem pokazał stare, dobre oblicze. Pokonał 4:2 Bor...
Cracovia zremisowała z Widzewem 1:1, tracąc bramkę w czwartej minucie doliczonego czasu. Strzelił ją z karnego Martin Kreuzriegler, po faulu kapitana Cracovii Cornela Rapy. Z ośmiu bramek, jakie padły w trzech niedzielnych meczach tylko dwa strzelili Polacy: Łukasz Sekulski dla Wisły i Kamil Grosicki dla Pogoni. Pozostałe: Portugalczyk, Japończyk, dwóch Austriaków, a dla Lecha dwaj Szwedzi. Jak w Bundeslidze. Tylko poziom niższy.