Kiedy pod koniec sierpnia okazało się, że Barcelona znów trafiła na Bayern, wydawało się, że rewanż na Camp Nou będzie meczem o pierwsze miejsce w grupie. Odbudowywana przez Xaviego z gruzów katalońska drużyna miała zmazać plamę z zeszłego sezonu i powalczyć co najmniej o ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Zakładał to nawet klubowy budżet.
Tymczasem Barca jest znów bliska katastrofy – sportowej, finansowej i wizerunkowej. Po raz pierwszy od ponad 20 lat może drugi rok z rzędu nie wyjść z grupy w Champions League i być skazana na kontynuowanie rywalizacji w Lidze Europy. W ubiegłym sezonie zdecydowała o tym porażka z Bayernem. W środę nic nie da nawet zwycięstwo nad Bawarczykami, jeśli pomocnej dłoni nie wyciągną dwie godziny wcześniej piłkarze Viktorii Pilzno.