Niedźwiedź ma 40 lat, wcześniej pracował w Jarocinie, Uniejowie, Radomiu, Nowym Targu, Białce Tatrzańskiej, Rzeszowie, Wilnie oraz Polkowicach. Wreszcie szansę dały władze mu Widzewa Łódź. Najpierw awansował z klubem do Ekstraklasy, a dziś jego drużyna jest wiceliderem tabeli.
Beniaminek przegrywał tylko na początku sezonu, jakby drużyna płaciła frycowe, a nowi piłkarze - spośród tych pozyskanych latem Mato Milos, Jordi Sanchez i Serafin Szota występują dziś w podstawowym składzie - musieli dogadać się na boisku z resztą drużyny. Efekt jest taki, że Widzew wygrał pięć z sześciu ostatnich meczów, a Henrich Ravas w tym czasie raz wyjmował piłkę z siatki.
Łodzianie odbierają nagrodę za jakość, oglądanie ich gry daje satysfakcję. Dopisują też kibice. Domowe mecze Widzewa ogląda średnio 17 tys. widzów - niemal komplet - i niewykluczone, że Legia oraz Lech cieszą się lepszą frekwencją tylko dlatego, że mają większe stadiony.
Stal pod względem frekwencji ma dwunasty wynik w lidze, piłkarze tracą jednak tylko dwa punkty do podium. 48-letni Adam Majewski, zanim objął mielecki zespół, pracował tylko z rezerwami Wisły Płock oraz drugoligowym Stomilem Olsztyn. Rok temu prowadzona przez niego drużyna, mimo kłopotów finansowych, utrzymała się w Ekstraklasie. Teraz cel także jest coraz bliżej.
Stal jest w tabeli tuż za Legią Warszawa i Pogonią Szczecin, które w najciekawszym meczu weekendu podzieliły się punktami. Obie drużyny stworzyły przy Łazienkowskiej dobre widowisko, a goli mogło paść więcej. Końcowy wynik, czyli remis, nie zadowala raczej nikogo.