Była 31. minuta meczu. Zawodnicy Korony wybili piłkę na aut, widząc, że na boisku leży Marc Gual. Hiszpan podniósł się jednak z murawy i rozpoczął akcję, po której Jagiellonia objęła prowadzenie.
Po trafieniu Tomasa Prikryla rozpętała się burza. Poszło o to, że gospodarze nie oddali piłki w geście fair play. Gual tłumaczył się później, że nie widział, iż Korona wybiła ją celowo. Trener Jagiellonii Maciej Stolarczyk ustalił z kapitanem drużyny Tarasem Romanczukiem, że najlepszym wyjściem będzie pozwolić rywalom, by wyrównali. Po wznowieniu gry nieatakowany przez nikogo Jakub Łukowski przebiegł połowę boiska i strzelił do pustej bramki. Jagiellonia i tak wygrała 4:1.