Okno transferowe w silnych europejskich ligach zamyka się 1 września, a selekcjoner Czesław Michniewicz już przed wakacjami dawał do zrozumienia, że jeśli sytuacja niektórych zawodników się nie poprawi, może ich zabraknąć w kadrze na mistrzostwa świata.
Część, jak Krystian Bielik, który po spadku z Derby County do trzeciej ligi angielskiej został wypożyczony do drugoligowego Birmingham City, wzięła sobie słowa selekcjonera do serca i wybrała już nowych pracodawców. Inni wciąż szukają.
W tym gronie jest Krzysztof Piątek, którego kariera w ostatnim czasie to podróże między Niemcami i Włochami. Fiorentina nie zdecydowała się go wykupić z Herthy, więc wrócił do Berlina. Tam jednak nie ma go nawet na ławce rezerwowych. I nic nie zapowiada, by miało się to zmienić. W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o zainteresowaniu kilku klubów Serie A, bo polski napastnik nadal ma niezłą markę we Włoszech, głównie dzięki udanym występom w Genoi. Ale temat na razie ucichł.
Obu stronom powinno jednak zależeć na jak najszybszym rozwiązaniu sprawy. Hercie – ponieważ Piątek pobiera wysoką pensję (około 5 mln euro rocznie), piłkarzowi – bo czas leci, a mecze ogląda przed telewizorem.
Berlin to ostatnio miejsce, w którym naszym kadrowiczom odnaleźć się trudno. Tymoteusz Puchacz rok temu opuszczał Lecha jako nadzieja polskiego futbolu, trafił do Unionu, ale dostawał szansę tylko w pucharach, a kiedy koledzy grali w weekend mecze, on wsiadał w samochód i jechał do Poznania nadrabiać zaległości treningowe. Wreszcie zimą został wypożyczony do tureckiego Trabzonsporu. Teraz też wyjściem może być wypożyczenie do jakiegoś klubu ze słabszej ligi niż niemiecka.