– Na koniec maja plan został wykonany w 100 procentach – podkreśla współwłaściciel Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski w rozmowie z „Rzeczpospolitą". – Ale ta droga nie ma końca i jesteśmy na to gotowi. Nawet jeśli awansujemy do Ligi Mistrzów, to już następnego dnia przeczytamy, że naszym obowiązkiem jest wyjście z grupy. I nikt nie będzie patrzył na to, że rywale mają po 150 milionów euro budżetu, a w tej grze kasa się naprawdę liczy – mówi nieco rozgoryczony prezes, po czym dodaje: – Całe lato poświęcimy operacji „Liga Mistrzów".
W Legii hasłami obowiązującymi – szczególnie od zimy – były „wszystkie ręce na pokład" i „pełna mobilizacja". Odzyskanie tytułu w roku stulecia klubu było celem nadrzędnym i trzeba przyznać, że zatrudniony w październiku z zadaniem dogonienia i przegonienia Piasta Stanisław Czerczesow swoją misję wykonał. Obejmował Legię, gdy ta miała dziesięć punktów straty do Piasta Gliwice, ligę zakończył z trzema punktami przewagi nad drużyną Radoslava Latala.
Zimą właściciele Legii bardzo rosyjskiemu trenerowi pomogli. Ofensywa transferowa była imponująca. W Warszawie pojawił się Kasper Hamalainen, który w ostatniej fazie sezonu był postacią kluczową w zespole Czerczesowa. Z Lechii Gdańsk przyszedł Ariel Borysiuk i od początku rundy wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie zespołu. Z VfB Stuttgart sprowadzono czeskiego lewego obrońcę Adama Hlouska, który na dobre posadził na ławce Tomasza Brzyskiego. Z kolei z Krasnodaru wypożyczono Artura Jędrzejczyka – on także od razu stał się pierwszym wyborem rosyjskiego trenera. Na koszty się nie oglądano, a prezes Bogusław Leśnodorski przyznawał, że takiego ryzyka finansowego za jego kadencji Legia wcześniej nie odważyła się podjąć. Skórka okazała się warta wyprawki.
Niestety, latem kibice klubu z Warszawy powinni raczej uzbroić się w cierpliwość i nie oczekiwać podobnych szaleństw. Legia nie ma aż tylu wolnych funduszy, by porywać się na podobnie szeroko zakrojone działania. Na dwa–trzy transfery uzupełniające skład można liczyć, ale kupno zawodników będących realnymi wzmocnieniami uzależnione jest od tego, kogo uda się sprzedać. – Tak naprawdę dopiero się obudziliśmy i w tym tygodniu będziemy się organizować – mówi Leśnodorski. – Wszystko zweryfikuje rynek i sytuacja na nim. Oczywiście każdy piłkarz Legii jest na sprzedaż, ale są też granice. Nikogo nie sprzedamy za wszelką cenę.
Najwięcej zainteresowania jest wokół Nemanji Nikolicia, który zdobył 28 goli i został królem strzelców z olbrzymią przewagą. Drugi w klasyfikacji Airam Cabrera z Korony Kielce miał 16 trafień.