Jeśli rywalizacja z Walijczykami miała być kluczem do utrzymania w najwyższej dywizji Ligi Narodów, to Polacy zrobili w tym kierunku duży krok. Goście nie przegrali od roku i są w rankingu FIFA wyżej niż nas zespół, ale we Wrocławiu zagrali bez Garetha Bale’a i Aarona Ramseya, bo za kilka dni czeka ich finał barażów o mundial, na którym grali tylko raz, w 1958 roku.
Większość piłkarzy przyjechała na zgrupowanie prosto z wakacji, co było widać na boisku. Kibice nie obejrzeli porywającego meczu. Dużo było walki w środku boiska, a zagrożenia pod bramkami - zwłaszcza w pierwszej połowie - niewiele.
Czytaj więcej
Czesław Michniewicz powołał 39 piłkarzy do szerokiej kadry przed meczami Ligi Narodów.
Polacy szukali różnych sposobów na przedarcie się w pole karne Walijczyków. Próbowali akcji oskrzydlających, długich podań do Adama Buksy oraz akcji indywidualnych. Najbliżej powodzenia w pierwszej połowie był Robert Lewandowski, który przyjął piłkę jeszcze na własnej połowie, wyprzedził dwóch rywali, dobiegł do pola karnego i uderzył, ale piłkę odbił Danny Ward.
Aktywni byli doświadczeni liderzy - także Piotr Zieliński oraz debiutujący w kadrze Czesława Michniewicza Mateusz Klich, który nie grał w marcu ze Szwedami, bo musiał odcierpieć zawieszenie za żółte kartki.