Zaczęło się od złych wieści, że do Katowic nie przyjadą Karol Świderski i Maciej Rybus. Pierwszy w miniony weekend naciągnął mięsień w meczu amerykańskiej MLS, drugiego zatrzymał w Moskwie pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
Rybus w ostatnich latach grał w reprezentacji w kratkę, ale Świderski u Paulo Sousy był ważną postacią. Zwiększał pole manewru w ataku, gdy w słabszej dyspozycji znajdowali się Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek. Wywiązywał się z roli partnera lub zmiennika Roberta Lewandowskiego, strzelił kilka goli. – Innych większych urazów nie ma. Nie planujemy dodatkowych powołań – mówi Michniewicz.
Selekcjoner przygotował się na kłopoty i zaprosił na zgrupowanie ponad 30 zawodników, w tym czterech z Ekstraklasy. A właściwie pięciu, bo Tomasz Kędziora, który wydostał się z ogarniętej wojną Ukrainy, do końca sezonu został wypożyczony z Dynama Kijów do Lecha.
Nie jest jedynym kadrowiczem, który w marcu zmienił klub. Grzegorz Krychowiak nie chciał dłużej grać w Rosji i na zgrupowanie dotarł już jako piłkarz AEK Ateny.
Trzon reprezentacji się nie zmienił, ale pojawiło się kilka nowych twarzy. Szansę na debiut otrzymają m.in. Konrad Michalak (Konyaspor) i Szymon Żurkowski (Empoli). Po przerwie spowodowanej kontuzjami wracają Jacek Góralski i Krystian Bielik, są też pomijani przez Sousę Sebastian Szymański i Kamil Grosicki.