Korespondencja z Rzymu
Nie znaczy to wcale, że Włosi oddadzą mecz Irlandczykom. W zespole, jeśli pominąć blok obronny Juventusu (kapitan Gigi Buffon plus tercet Barzagli, Bonucci, Chiellini), nikt nie ma licencji na grę w pierwszym składzie, więc dotychczasowi dublerzy zrobią wszystko, by udowodnić trenerowi swoją przydatność.
Jak podkreślają włoscy eksperci, squadra azzurra jest jedyną machiną tego Euro, w której można wymienić siedem elementów bez obaw, że odbije się to na stylu i jakości gry.
Po pierwsze dlatego, że Conte wojskowym drylem wyuczył wszystkich tej samej taktycznej musztry. Po drugie, chodzi o graczy, którzy reprezentują mniej więcej ten sam, dość średni poziom. Co jeszcze ważniejsze, drużyna, wobec braku asów, gra futbol oparty na szybkości, poświęceniu i agresji.
Skromne zwycięstwo nad Szwecją 1:0 (gol w 88. minucie), po brzydkim meczu („Nasi uśpili kibiców, potem Szwedów i w końcu strzelili bramkę" – sprawozdawca Beppe Bergomi) paradoksalnie wprawiło fanów i fachowców w stan euforyczny.