Z punktu widzenia Wisły to jednak nie był dobry początek. Jerzy Brzęczek został trenerem Wisły, bo poprzedniemu - Adrianowi Guli nie szło zgodnie z oczekiwaniami. Brzęczek przejął więc drużynę, znajdującą się w kryzysie i pierwszym meczem go nie zażegnał, bo kilka dni pracy to za mało na gruntowną zmianę.

Mecz był bardzo ważny, ponieważ Wisła i Górnik Łęczna znajdują się w strefie zagrożonej spadkiem. Tyle, że Górnik, prowadzony od początku sezonu przez Kamila Kieresia, po słabym początku, już kilka tygodni temu złapał właściwy rytm. Jechał do Krakowa, jako drużyna niepokonana w pięciu ostatnich meczach.

Wisła jest w znacznie gorszej sytuacji. Przegrała w tym roku już dwa mecze. Można więc przyjąć, że remis to krok do przodu. Ale remis na swoim boisku z przeciwnikiem, również broniącym się przed spadkiem, to nie jest sukces.

Mecz był bardzo wyrównany, więc wynik jest sprawiedliwy. Łęczna jest trzecia od końca, pozostaje w strefie spadkowej. Wisła ją wyprzedza o jedno miejsce i ma punkt więcej. Tyle, że w następnej kolejce Górnik zmierzy się u siebie ze Stalą Mielec, a Wisła przyjeżdża do Legii, która też gra o życie.