Legia jest już o krok od awansu do czwartej – decydującej – rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. W Żylinie pokonała mistrza Słowacji AS Trenczyn 1:0 i raczej ze spokojem oczekuje na rewanż, który już za tydzień w Warszawie.
To był już trzeci mecz Legii w eliminacjach Champions League. W poprzedniej rundzie mistrz Polski pozbawił marzeń najlepszą ekipę z Bośni i Hercegowiny – Zrinjski Mostar. Na wyjeździe był remis 1:1, w rewanżu zespół Besnika Hasiego pokonał gości 2:0. Wszystkie bramki zdobył reprezentujący Węgry Nemanja Nikolić. Także w spotkaniu na Słowacji to Nikolić był autorem jedynego trafienia dla legionistów.
W 70. minucie wykorzystał dośrodkowanie Michała Kucharczyka, który ku zaskoczeniu wszystkich na stadionie, w tym pewnie i siebie samego, zdecydował się na podanie lewą nogą. I było to podanie raczej zepsute – piłka poleciała na wysokości kolan, bardzo wolno, bez nadania odpowiedniej siły. A jednak Nikoliciowi takie dośrodkowanie wystarczyło, by zdobyć swojego czwartego gola w eliminacjach.
Prawdziwym bohaterem meczu był jednak bramkarz Legii Arkadiusz Malarz. W pierwszej połowie obronił kilka uderzeń piłkarzy mistrza Słowacji zza pola karnego, w drugiej musiał się jeszcze bardziej wykazać. Zaraz po przerwie piłkarze Trenczyna stworzyli sobie dwie doskonałe okazje, ale za każdym razem świetnym refleksem i zwinnością popisywał się Malarz.
Bramkarz należał do ulubieńców kibiców. Wiele się mówiło o tym, że angaż w Legii dostał głównie przez wzgląd na znajomość z dyrektorem sportowym mistrza Polski – Michałem Żewłakowem. A jednak gdy zimą tego roku do Anglii odszedł Dusan Kuciak, to Malarz został pierwszym bramkarzem Legii i niejednokrotnie ratował zespół, dokładając dużą cegiełkę do odzyskania przez warszawian mistrzostwa. Teraz też – po spotkaniu w Żylinie – to jemu koledzy powinni postawić duże piwo.