Od kiedy Holandia została w 1974 roku wicemistrzem świata, tylko raz – w latach 80. – zdarzyło się, że nie zakwalifikowała się do dwóch kolejnych wielkich turniejów.
Zakończone klapą eliminacje Euro 2016 były dla kibiców szokiem. Brązowi medaliści brazylijskiego mundialu zajęli w grupie czwarte miejsce (za Czechami, Islandią i Turcją), wygrywając tylko z Łotwą i Kazachstanem. Holendrzy zapowiadają walkę o utracony honor, ale zmazać plamę po zgniłej pomarańczy będzie bardzo ciężko. Oranje trafili do teoretycznie najsilniejszej grupy – z wicemistrzami Europy Francuzami i Szwedami. Dla jednego z tych zespołów zabraknie miejsca nawet w barażach.
Ze Szwecją Holendrzy spotkają się już dzisiaj. Do Solnej polecieli w minorowych nastrojach, trzy dni po niespodziewanej porażce w Eindhoven z Grecją (1:2). – Ten wynik to dla nas policzek, popełnialiśmy duże błędy, ale pamiętajmy, że to nie był mecz o stawkę – próbuje uspokajać trener Danny Blind, który rok temu przejął drużynę od Guusa Hiddinka, ale jej gry wciąż nie odmienił.
Chętnych do ratowania Holandii nie widać. Dick Advocaat po kilku miesiącach zrezygnował z funkcji asystenta Blinda i skorzystał z oferty Fenerbahce Stambuł. Mający go zastąpić Ruud Gullit pokłócił się z władzami federacji, a drugi z asystentów Marco van Basten od nowego roku będzie pracował dla FIFA. Blind nie boi się wpuszczać do zespołu świeżej krwi, ale nadal liderem kadry jest niezniszczalny 32-letni Wesley Sneijder.
Dziś pierwszy mecz o punkty rozegrają też mistrzowie Europy Portugalczycy, od razu z najbardziej wymagającym przeciwnikiem w grupie – Szwajcarią. Do Bazylei nie poleciał Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu leczy kontuzję kolana, której doznał w finale Euro. Uraz wykluczył też Andre Gomesa. Nowy pomocnik Barcelony uszkodził mięsień w towarzyskim spotkaniu z Gibraltarem (5:0).