Premier League już w piątek wieczorem zaprasza na kolejny szlagier w tym sezonie. Po spotkaniach Liverpoolu z Arsenalem i derbach Manchesteru przyszedł czas na starcie Chelsea z Liverpoolem.
Obie drużyny próbują odzyskać utracony blask. Liverpool zaczął rozgrywki od wyjazdowego zwycięstwa nad Arsenalem (4:3), potem niespodziewanie przegrał z beniaminkiem z Burnley (0:2) i zremisował z Tottenhamem (1:1), a w ostatni weekend rozbił mistrza Anglii Leicester (4:1). Chelsea pokonała kolejno West Ham (2:1), Watford (2:1), Burnley (3:0) - zespół Conte zatrzyma dopiero Swansea (2:2). Chelsea jest wiceliderem, ale mecz z Liverpoolem będzie dla niego pierwszym poważnym testem.
Artur Boruc musi być przygotowany na to, że w sobotnie popołudnie na jego bramkę będzie sunęła prawdziwa nawałnica. Bournemouth jedzie do Manchesteru. City pod ręką Pepa Guardioli szybko stało się maszyną do zdobywania goli – w siedmiu wygranych spotkaniach (wliczając Ligę Mistrzów) uzbierało ich 21.
Tak dobrym startem mogą się w Europie jeszcze pochwalić tylko Bayern, Real i Juventus. Cała trójka rozdaje karty w swoich ligach, drużyna z Turynu straciła jednak punkty na inaugurację LM (0:0 z Sevillą) i będzie chciała zatrzeć złe wrażenie w niedzielnym hicie w Mediolanie. Inter przygodę z europejskimi pucharami zaczął od wpadki (0:2 z Hapoelem Beer Szewa w Lidze Europy), ale trener Frank de Boer zapowiada, że jego piłkarze są w stanie zranić Starą Damę.
Polskich emocji – poza wspomnianym występem Boruca – będzie w ten weekend sporo. Już w piątek wieczorem Karol Linetty (Sampdoria) będzie miał okazję zmierzyć się z Milanem, a Grzegorz Krychowiak przekonać trenera, że zasługuje na miejsce w podstawowym składzie PSG (choć według prognoz wyjazdowy mecz z Caen zacznie na ławce).