Piotr Zieliński: fajnie jest pojechać wślizgiem i odebrać piłkę

Piotr Zieliński | Piłkarz reprezentacji Polski o Napoli i o tym, co się musi stać, by grał w kadrze na miarę swego talentu

Aktualizacja: 11.10.2016 20:32 Publikacja: 11.10.2016 19:11

Piotr Zieliński ma 22 lata. W reprezentacji Polski rozegrał 18 meczów, zdobył trzy gole. Od sierpnia

Piotr Zieliński ma 22 lata. W reprezentacji Polski rozegrał 18 meczów, zdobył trzy gole. Od sierpnia jest piłkarzem Napoli.

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Rz: W Napoli witano pana jako zmiennika Marka Hamsíka, potem zaczął pan zastępować Brazylijczyka Allana, ostatnio coraz częściej wychodzi pan w podstawowym składzie. Jaki jest właściwie pański status w drużynie?

Piotr Zieliński: Gramy dużo meczów, mamy silną kadrę, trener Maurizio Sarri rotuje składem. Marek Hamsik ma niepodważalną pozycję w zespole, od pierwszego dnia rywalizowałem więc raczej z Allanem. Teraz jest tak, że raz gram ja, raz on. Dobrze to wygląda, trener i ludzie w klubie są ze mnie zadowoleni. Robię wszystko, by grać jak najwięcej, ale wiadomo, że mamy ostatnio mecze co trzy dni i trener musi oszczędzać zawodników. Chociażby w ostatnim meczu z Atalantą było widać, że niektórzy są zmęczeni.

Rozmawiał pan z Sarrim, jak widzi pańską przyszłość?

Trener bardzo ceni moje umiejętności, niejednokrotnie mi to mówił. W tym zespole nie ma słabych ogniw, każdy zawodnik ma odpowiednie umiejętności. Walka o miejsce w składzie trwa bez przerwy. W jednym tygodniu grasz w podstawowej jedenastce, w drugim możesz w ogóle nie wyjść na boisko. Zawodników jest dużo, klub wydał mnóstwo pieniędzy na transfery, a połowa z nowych piłkarzy jeszcze nawet nie zadebiutowała. Trener powolutku ich wprowadza, a przecież oni też chcą grać.

Sarri to dla pana najważniejszy trener w karierze? Poznaliście się jeszcze w Empoli...

Jest ważną postacią, ale nie wiem, czy najważniejszą. Gdy trafiliśmy po raz pierwszy na siebie w Empoli, długo nie byłem dla niego pierwszoplanową postacią. Dopiero pod koniec sezonu, gdy zmienił mi pozycję i z „dziesiątki" cofnął mnie do środka pola, coś drgnęło. Gdy do Empoli przyszedł Marco Giampaolo, od razu na mnie postawił. Obaj są dla mnie bardzo ważni. Ale Sarri już w Empoli mówił, że za dwa–trzy lata będę w wielkim klubie, starał się o mój transfer od stycznia. Latem do mnie wydzwaniał.

A pan sam jaką rolę na boisku lubi najbardziej?

Dobrze się czuję w ustawieniu, w którym gram w Napoli, czyli z trzema środkowymi pomocnikami. Mogę iść do przodu, pamiętam jednak też, by pracować z tyłu.

To właśnie do pańskiej gry w defensywie najwięcej zastrzeżeń miał Adam Nawałka. Wszyscy jednak podkreślają, łącznie z pańskim konkurentem do miejsca w pierwszym składzie reprezentacji Karolem Linettym, że w tym elemencie zrobił pan ogromny postęp...

O tym, że muszę poprawić grę obronną, słyszałem już w Udinese, czyli od czasu, gdy trafiłem do Włoch. Wtedy faktycznie niespecjalnie się do tego przykładałem, nie wracałem, grałem pasywnie. W Empoli na początku było tak samo, ale zrozumiałem, że jeśli chcę grać na wysokim poziomie, muszę opanować obie fazy gry. W Napoli nie mogę nie wracać do defensywy, jeśli się nie będę cofał, usiądę na ławce. Sarri zwraca na to ogromną uwagę, ale też na samym początku, po moim przyjściu do Napoli, powiedział, że zdecydowanie poprawiłem grę defensywną. Mówił, że oglądał moje mecze z poprzedniego sezonu, zauważył, że wracam, skaczę do główek. Wcześniej rzadko uczestniczyłem w pojedynkach powietrznych.

W jaki sposób pracował pan nad tym elementem?

Na treningach. Gdy była stykowa sytuacja, trener zwracał uwagę, bym zachował się bardziej zdecydowanie, przyłożył nogę. Musiałem przełamać się psychicznie, przestawić się. Wiedziałem, że bez tego nie miałbym prawa wychodzić na boisko. Kiedyś odstawiałem nogę, oszczędzałem się. Musiałem nauczyć się grać agresywniej.

Znalazł pan w tym przyjemność?

Tak, okazało się, że fajnie jest pojechać wślizgiem i odebrać piłkę. W ostatnim meczu z Atalantą biegłem za rywalem 60 metrów i przeszkodziłem mu w oddaniu strzału. Dostałem za to pochwałę od trenera. Czyli można być docenionym nie tylko za grę ofensywną.

Jest pan typem piłkarza, który potrzebuje pochwał?

Nie, choć oczywiście wiadomo, że fajnie jest być docenianym. To naturalne, że wolę, gdy mnie chwalą, niż opieprzają. Ale koniec końców staram się robić swoje i ciężko trenować. Wiem, na czym się skupiać. Wiem też, kiedy zagrałem dobrze, a kiedy gorzej. Mam umiejętności, wiem, że mogę dużo dać kadrze. Na razie średnio wychodzi – czasem gorzej, czasem lepiej. Gdy złapię rytm w kadrze, zacznę grać na swoim poziomie, to będzie dobrze.

Czego panu brakuje? Pewności siebie?

Nie.

Sześciu ważnych meczów z rzędu od pierwszej minuty?

Być może. W klubie, gdy zacząłem grać regularnie, wszystko zaczęło wyglądać inaczej.

Wraca pan jeszcze myślami do Euro?  Przed mistrzostwami wskoczył pan do podstawowej jedenastki, ale na mistrzostwach był pan jedynym przegranym...

Jako drużyna zagraliśmy bardzo dobrze, osiągnęliśmy coś fajnego. Dla mnie Euro było jednak nieudane. Miałem zupełnie inne oczekiwania. Chciałem grać lepiej i zdecydowanie więcej. Wyszło jednak tak, jak wyszło.

O stracie miejsca w składzie zdecydował słaby w pana wykonaniu sparing z Holandią?

Ale kto z nas zagrał wtedy dobrze? Michał Pazdan też miał słabszy mecz, a potem na Euro wszyscy się nim zachwycali. Nie wiem, czy był jakiś przełomowy moment. O tym, że nie zagram z Irlandią Północną, dowiedziałem się, gdy trener podał skład. Może gdybym wystąpił w tym meczu, byłoby inaczej, tak jak z Bartkiem Kapustką?

Dostał pan 45 minut szans w ostatnim meczu grupowym – z Ukrainą. Ale i ten występ był zdecydowanie poniżej oczekiwań i po przerwie został pan w szatni.

Z perspektywy czasu trener podjął właściwą decyzję, bo przecież Kuba Błaszczykowski, który wszedł za mnie, strzelił zwycięską bramkę. Nie chcę do tego wracać, najważniejsze, że wygraliśmy. Czy w pierwszej połowie ktoś się w tym spotkaniu wybił? Zagrał ponad stan? Zrobił fajną akcję? Być może każdy z nas mógł dać z siebie trochę więcej, ale może to Ukraińcy zagrali tak dobrze? Poza jedną sytuacją tak naprawdę nie miałem miejsca, by się obrócić z piłką.

Czego nauczył się pan przez dwa miesiące w Napoli?

Znam trenera Sarriego, u niego nie ma wybijania piłek na oślep. Gra ma być szybka, kombinacyjna, fajna, drużynowa. Potrafi zbesztać kogoś, kto gra pod siebie. W takim zespole, z tak dobrymi piłkarzami jeszcze nie byłem. To wielki skok.

Fajnie jest być piłkarzem Napoli? Czuć, że to miasto żyje futbolem?

Bardzo fajnie. Rozpoznają cię, gdy pójdziesz po bułki, i pewnie nawet gdybym poszedł do sklepu zoologicznego, też by mnie zaczepiali. Ludzie kochają ten klub. Cały czas podchodzą, pytają, czy mogą zrobić zdjęcie, chwalą za mecze. Z niczym takim się wcześniej nie spotkałem.

Rz: W Napoli witano pana jako zmiennika Marka Hamsíka, potem zaczął pan zastępować Brazylijczyka Allana, ostatnio coraz częściej wychodzi pan w podstawowym składzie. Jaki jest właściwie pański status w drużynie?

Piotr Zieliński: Gramy dużo meczów, mamy silną kadrę, trener Maurizio Sarri rotuje składem. Marek Hamsik ma niepodważalną pozycję w zespole, od pierwszego dnia rywalizowałem więc raczej z Allanem. Teraz jest tak, że raz gram ja, raz on. Dobrze to wygląda, trener i ludzie w klubie są ze mnie zadowoleni. Robię wszystko, by grać jak najwięcej, ale wiadomo, że mamy ostatnio mecze co trzy dni i trener musi oszczędzać zawodników. Chociażby w ostatnim meczu z Atalantą było widać, że niektórzy są zmęczeni.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Lucjan Brychczy. Ta legenda na pewno nie umrze
Piłka nożna
Lucjan Brychczy nie żyje. Legendarny piłkarz Legii miał 90 lat
Piłka nożna
Dramatyczne chwile w meczu Serie A. Edoardo Bove stracił przytomność
Piłka nożna
Jamie Bynoe-Gittens. Strzelił gola Bayernowi, chcą go wielkie kluby
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Barcelona zawiodła. Robert Lewandowski - też
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska