I powinni. Przez godzinę mieli przewagę jednego zawodnika, mogli robić co chcieli. Ale nawet w takich okolicznościach nie tylko nie potrafili wyprowadzić przeciwnika w pole, to jeszcze narażali się na kontry, mogące zakończyć się stratą. Nawet Duńczycy nie mieli tylu sytuacji pod polską bramką co osłabieni Ormianie.
Niby wszystko było tak, jak trzeba. Jakub Błaszczykowski zamiast Łukasza Piszczka na prawej obronie gwarantował bezpieczeństwo. Łukasz Teodorczyk zajmujący miejsce Arkadiusza Milika też był logicznym wyborem trenera. I grał dobrze, a gdyby towarzyszył Robertowi Lewandowskiemu częściej, być może korzyść ze współpracy byłaby większa. Tyle że trener wcześniej takiego ustawienia nie próbował.