Łukasz Fabiański po meczu Polska-Armenia: Robert Lewandowski załatwił nam zwycięstwo

Trener Adam Nawałka zawsze powtarza, że mamy grać do końca - mówił po meczu Polska-Armenia, wygranym po golu w 95. minucie, Łukasz Fabiański

Aktualizacja: 12.10.2016 04:39 Publikacja: 12.10.2016 04:33

Łukasz Fabiański po meczu Polska-Armenia: Robert Lewandowski załatwił nam zwycięstwo

Foto: AFP

"Rzeczpospolita": Długo kazaliście czekać na zwycięskiego gola.

Łukasz Fabiański: Dla nas to kolejna nauczka. Aby nie doprowadzać znów do takiej sytuacji. Natomiast jeśli będziemy zawsze wygrywać po golach w doliczonym czasie gry, to też będzie w porządku.
 

Kolejny gol stracony ze stałego fragmentu gry.

Ale to było naprawdę dobre dośrodkowanie. Nie udało nam się go przeciąć, nie wiem czy mogłem zachować się w tej sytuacji nieco lepiej. Miałem tę piłkę na ręku, więc zawsze po czymś takim ma się niedosyt. Ale dla bramkarza to bardzo trudna sytuacja. Gdy jest dobre dośrodkowanie, bramkarz czeka aż ktoś je przetnie, czeka na ruch głowy napastnika, czy ruch ciała, a nikt piłki nie dotyka. Dziś zresztą wszystkie bramki padły po stałych fragmentach gry, co pokazuje jak ważnym są one elementem przygotowania taktycznego do meczu.
 

Gdy w 92 minucie Aras Özbiliz znalazł się sam na sam z panem, to musiał panu stanąć serce.

W takim momencie trzeba czekać na rozwój sytuacji, najważniejszy jest spokój. Z mojej perspektywy wyglądało to nieźle, bo lewonożny zawodnik nabiegł z prawej strony, trudno mu było uderzyć w długi róg, bo biegł wprost na mnie. Musiał więc uderzyć przy bliższym słupku, a taki strzał jest bardzo trudny. Spokojnie więc czekałem na rozwój sytuacji. Nie wykorzystał okazji, dla nas okazało się to zbawienne, bo mogliśmy my zadać ten decydujący cios.

Nam i kibicom trudno było zachować spokój w tamtej sytuacji.

My, zawodnicy, nie możemy sobie pozwolić na nerwy. Niezależnie od tego, jak to wygląda na boisku, trzeba grać do ostatniego gwizdka. Zresztą trener Nawałka zawsze powtarza, że mamy grać do końca.

Skąd się wzięły te dzisiejsze nerwy?

Każdy spodziewał się, że skoro Ormianie grają w dziesiątkę, to będzie nam łatwiej. Ale oni chyba wyciągnęli wnioski z ich ostatniego meczu przeciwko Rumunii, gdy też dostali czerwoną kartkę i dali się Rumunom dobić. Wyglądało, że chcą zatrzeć to złe wrażenie, które zostawili po sobie w tamtym spotkaniu. I trzeba też przyznać, że mieli pomysł na ten mecz. Wiedzieli, że jeśli cofną się głęboko i będą grać bardzo blisko siebie, to pojawią im się szanse na kontrataki.

Jak z perspektywy bramki wyglądały próby kolegów w ataku? Nie miał pan wrażenia, że wszystko jest nieco zbyt schematyczne?

Widać było, że chłopaki mieli problem z tym, by ich napocząć. Ale mieliśmy sytuacje: Kamil Wilczek, Robert Lewandowski. Próbowaliśmy i prostopadłych piłek i dośrodkowań....

Mam wrażenie, że próbowaliście niemal wyłącznie dośrodkowań, a one nie przynosiły efektu...

Ale z drugiej strony gole padły po stałych fragmentach gry i po dośrodkowaniach... Zawsze szuka się najlepszego rozwiązania. Chcieliśmy być spokojni i cierpliwi na boisku. Ale oczywiście było dziś bardzo trudno. Była lekka niemoc, bo rywale naprawdę dobrze się bronili. Na szczęście Robert nam to załatwił. Taki mecz po prostu trzeba wygrać, jak to zrobisz jest mniej istotne.

W 95. minucie chciał pan pobiec pod bramkę?

Nie, nie było sensu. Szczególnie, że i tak mieliśmy jednego zawodnika więcej.

Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?