El. MŚ 2018: Rumunia-Polska 0:3. Lewandowski odpowiedział ogniem

Rumunia – Polska 0:3. Drużyna Adama Nawałki kończy rok na pozycji lidera grupy.

Aktualizacja: 11.11.2016 22:33 Publikacja: 11.11.2016 22:29

El. MŚ 2018: Rumunia-Polska 0:3. Lewandowski odpowiedział ogniem

Foto: PAP/ Bartłomiej Zborowski

Imponującym zwycięstwem 3:0 w Bukareszcie z Rumunią zakończyła reprezentacja Adama Nawałki tegoroczne mecze o punkty. Polska w czterech meczach ma zdobytych 10 punktów, a jako że Czarnogóra przegrała na wyjeździe z Armenią 2:3, to biało-czerwoni spędzą zimę i przerwę w eliminacjach (następne spotkania dopiero w marcu) jako liderzy grupy E.

Na początku drugiej połowy, rzut rożny wykonywali Rumuni. Robert Lewandowski ustawił się we własnym polu karnym i był zajęty ustawieniem siebie i kolegów, gdy pod jego stopami wylądowała rzucona z sektora gospodarzy petarda hukowa. Kapitan reprezentacji jej nie zauważył, tylko dalej krzyczał coś do partnerów z zespołu gdy petarda wybuchła. Metr od niego – góra półtora. Lewandowski padł ogłuszony na ziemię trzymając się za głowę. Natychmiast podbiegli do niego pozostali piłkarze, a z ławki rezerwowych ruszyli lekarze reprezentacji.

Lewandowski kilka dobrych minut dochodził do siebie przy linii bocznej. Trzymał się za ucho, chociaż spokojnie można zakładać, że to szok po wybuchu był groźniejszy niż faktycznie ogłuszenie. Już wcześniej na trybunach stadionu w Bukareszcie było niespokojnie. W pierwszej połowie doszło do walk między kibicami z Polski a chuliganami gospodarzy. Na chwilę została przerwana gra, po tym ja pole karne Łukasza Fabiańskiego zostało obrzucone racami. Gdy Lewandowski dochodził do siebie wielu domagało się od tureckiego sędziego przerwania spotkania i walkowera dla reprezentacji Polski. Wszak zostało narażone zdrowie zawodnika, a to jedna z najważniejszych podstaw do zakończenia meczu przed czasem.

Polacy prowadzili w tym momencie 1:0, ale od początku drugiej połowy mieli problemy. Rumuni atakowali, zawodnicy Nawałki cofnęli się zbyt głęboko, w tę świetnie w pierwszej połowie zorganizowaną drużynę wkradł się chaos. Zaczęły się głupie straty, niedokładne podania, nerwowe budowanie ataków. Ta ponad pięciominutowa przerwa podziałała na zespół Nawałki zbawiennie.

A swoją prywatną zemstę przeprowadził Lewandowski. W 83 minucie piłkę tyłem do bramki fantastycznie przyjął wprowadzony na boisko zaledwie 180 sekund wcześniej Łukasz Teodorczyk. Napastnik Anderlechtu podał do Lewandowskiego, a ten wpadł w pole karne i huknął nie do obrony. Siedem minut później znów dalekie podanie do Teodorczyka, znów to on najwyżej wyskoczył i głową zgrał piłkę w pole karne, gdzie Lewandowski został sfaulowany. Rzut karny oczywiście wykorzystał sam.

To był już dziewiąty z rzędu mecz eliminacyjny Lewandowskiego z golem. W tych spotkaniach strzelił 16 bramek. To rewelacyjny wynik. Gol z jedenastki był jego siódmym trafieniem w kwalifikacjach MŚ 2018 i oczywiście napastnik Bayernu jest liderem strzelców.

Łukasz Teodorczyk w 10 minut gry odkupił winy za swoje zachowanie po meczu z Danią, za aferę alkoholową. Dobrze że selekcjoner dał mu drugą szansę i trzeba przyznać, że Teodorczyk imponująco ją wykorzystał. W mediach pojawiały się nazwiska właśnie napastnika Anderlechtu oraz Artura Boruca, ale oczywistym było, że w imprezie brało udział więcej piłkarzy. Jeden z nich w Bukareszcie sam się przyznał.

W 11. minucie jedną z najpiękniejszych bramek w historii reprezentacji zdobył Kamil Grosicki. Skrzydłowy Rennes przyjął piłkę jeszcze na własnej połowie, nacisnął na pedał gazu, wrzucił wyższy bieg i zaczął Rumunom odjeżdżać. Minął trzech – bez dryblingów, zwodów, czarowania sztuczkami, po prostu był od nich szybszy. Lewandowski ściągnął na siebie uwagę dwóch kolejnych, a Grosicki wpadł w pole karne i huknął mocno. Piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki.

Po tym golu Grosicki nie chciał przyjmować gratulacji od kolegów, tylko pobiegł wprost do ławki rezerwowych i uściskał Adama Nawałkę. Tym samym dziękując za drugą szansę.

W Bukareszcie drużyna rozegrała jeden z najlepszych meczów. Polacy byli świetnie zorganizowani – bardzo dobrze wyglądał środek pola. Z dobrej strony pokazał się Piotr Zieliński, który wobec kontuzji Arkadiusza Milika, wystąpił na pozycji numer 10 – ofensywnego pomocnika. Zieliński oddał dwa świetne strzały z dystansu, a szczególnie drugi z nich gdy huknął w pełnym biegu z woleja, mógł się podobać.

Kapitalny mecz rozegrał Łukasz Piszczek, który całkowicie zamknął prawą stronę boiska. Dobrze wyglądała dwójka stoperów – bohaterów Euro: Kamil Glik i Michał Pazdan. Wreszcie świetnie bronił Łukasz Fabiański.

W poniedziałek we Wrocławiu reprezentacja zagra ostatni w tym roku mecz – sparing ze Słowenią. Prawdopodobne Adam Nawałka pozwoli kluczowym zawodnikom z Lewandowskim na czele odpocząć.

Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?