Kiedy w 12. minucie polski as ustawił sobie piłkę na jedenastym metrze, większość kibiców widziała już pewnie piłkę w siatce. Lewandowski rzuty karne doprowadził do perfekcji, ale nawet taka maszyna jak on czasem się myli.

Rune Jarstein wyczuł jego intencje, rzucił się w swoją prawą stronę i został pierwszym od siedmiu lat bramkarzem, który obronił karnego wykonywanego przez naszego napastnika (to dopiero szósta niewykorzystana jedenastka w jego karierze). Przerwał też serię Lewandowskiego, który strzelał gole w poprzednich dziewięciu kolejkach Bundesligi.

Jarstein mógł zostać bohaterem, ale kilkanaście minut później po strzale Kingsleya Comana zza pola karnego piłka po rykoszecie od obrońcy przeleciała nad próbującym interweniować norweskim bramkarzem Herthy, odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Tak padł jedyny gol w tym meczu.

W pierwszej połowie bardzo aktywny był Krzysztof Piątek, miał kilka okazji, ale jego strzałom brakowało siły albo precyzji, żeby zaskoczyć Manuela Neuera. Po przerwie nie był już tak widoczny i po nieco ponad godzinie gry zszedł z murawy.

Piłkarze Bayernu zrobili swoje, wygrali kolejne spotkanie i ze spokojem lecą do Kataru na klubowe mistrzostwa świata. W poniedziałkowym półfinale zmierzą się z Al-Ahly Kair.