Legia gra z Lechią w Warszawie

W weekend wszystko się wyjaśni. Legia jako jedyny klub ma los w swoich rękach.

Publikacja: 01.06.2017 21:15

Thibault Moulin z Legii Warszawa

Thibault Moulin z Legii Warszawa

Foto: Fotorzepa

Wielki finał szalonego sezonu przed nami. Legia gra z Lechią w Warszawie, a do Białegostoku przyjeżdża Lech. To obrońcy tytułu ze stolicy są w najbardziej komfortowej sytuacji. Legia nie tylko jest zależna wyłącznie od siebie – jeśli wygra, zdobędzie mistrzostwo – ale też Lechię podejmie u siebie, przy wsparciu własnych kibiców.

Inni pretendenci tak cieplarnianych warunków nie mają – mistrzostwo dla Jagiellonii, Lecha i Lechii wciąż jest możliwe, ale oprócz tego, że muszą wygrać, konieczne jest też spełnienie innego warunku: Legia musi u siebie przegrać. Jagiellonii jako jedynej z peletonu mistrzostwo może też dać remis w równolegle rozgrywanym spotkaniu przy Łazienkowskiej.

Przed sezonem oczywiście Legia z Lechem były faworytami i wszyscy spodziewali się, że między tymi dwoma klubami, jak to w ostatnich latach bywało, rozegra się wyścig o tytuł. Tymczasem obie ekipy rozpoczęły sezon fatalnie. W obu zmieniono trenerów jeszcze w pierwszej części rozgrywek, w obu nowi szkoleniowcy musieli odrabiać ogromne straty.

Zarówno Jacek Magiera, jak i Nenad Bjelica wykonali świetną pracę. Gdy Legia w końcu podziękowała Albańczykowi Besnikowi Hasiemu, obrońcy tytułu w dziewięciu meczach ligowych mieli zdobytych 9 punktów – znajdowali się na 14. miejscu w tabeli, czyli ostatnim nad strefą spadkową. Strata do Lechii i Jagiellonii (zajmowały drugie i trzecie miejsce) wynosiła wtedy aż 10 punktów. Magiera przejmował zespół, który wygrał zaledwie dwa spotkania, trzy zremisował, a aż cztery przegrał. Dziś po 36 kolejkach Legia ma tylko dwie porażki więcej.

Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że po zwolnieniu Hasiego w jednym meczu Legię poprowadził jeszcze Aleksandar Vuković – było to zremisowane 1:1 wyjazdowe spotkanie z Wisłą.

Szefowie Lecha Poznań mieli jeszcze mniej cierpliwości do Jana Urbana niż Legia do Hasiego. Zmiana trenera w Poznaniu nastąpiła ostatniego dnia sierpnia, po zaledwie siedmiu kolejkach ligowych. Chorwat zastał Lecha na 13. miejscu w tabeli z 8 zdobytymi punktami.

Bardzo dobrą ocenę pracy Bjelicy psuje przede wszystkim niespodziewana porażka w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia. W Lechu wszystko podporządkowane jest uczestnictwu w przyszłorocznych europejskich pucharach. A droga przez puchar nie była tylko łatwiejsza, ale i wygodniejsza. Zdobywca trofeum przystąpi do rywalizacji dopiero od trzeciej rundy. Awans do eliminacji poprzez ligę oznacza mało medialne dwumecze z niewygodnymi przeciwnikami, bez odpowiedniego przygotowania, już na początku lipca.

Lech jeszcze udziału w pucharach sobie na sto procent nie zapewnił.

Z czołowego kwartetu tylko Legia już nie może wypaść poza podium. Jedynie zwycięstwo Legii z Lechią zagwarantuje ekipie z Poznania miejsce na podium i puchary. Jednocześnie tylko przy ewentualnej porażce Legii ( i własnym zwycięstwie w Białymstoku) lechici mogą zdobyć tytuł. Kibice Kolejorza będą w niedzielę faktycznie w niecodziennej sytuacji.

Zanim jednak piłkarze wyjdą walczyć o mistrzostwo, w piątek wieczorem odbędzie się ostatni akt w walce o utrzymanie. Ruch Chorzów został zdegradowany już w poprzedniej kolejce.

Arka walczy jeszcze z Górnikiem Łęczna o ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli. Zawodnicy Franciszka Smudy jadą do Chorzowa i muszą wygrać z żegnającym się z ekstraklasą Ruchem. Nawet jednak zwycięstwo nic im nie da, jeśli w równolegle rozgrywanym spotkaniu Arka pokona w Lubinie Zagłębie. Zawodnicy Piotra Stokowca mają już zapewnione zwycięstwo w grupie spadkowej (czyli dziewiąte), a kibice tych klubów mają tzw. zgodę. Kurs na zwycięstwo Zagłębia u siebie w totku wynosi 3,80 (!!!), a triumf Arki wyceniany jest na 1,80.

Wielki finał szalonego sezonu przed nami. Legia gra z Lechią w Warszawie, a do Białegostoku przyjeżdża Lech. To obrońcy tytułu ze stolicy są w najbardziej komfortowej sytuacji. Legia nie tylko jest zależna wyłącznie od siebie – jeśli wygra, zdobędzie mistrzostwo – ale też Lechię podejmie u siebie, przy wsparciu własnych kibiców.

Inni pretendenci tak cieplarnianych warunków nie mają – mistrzostwo dla Jagiellonii, Lecha i Lechii wciąż jest możliwe, ale oprócz tego, że muszą wygrać, konieczne jest też spełnienie innego warunku: Legia musi u siebie przegrać. Jagiellonii jako jedynej z peletonu mistrzostwo może też dać remis w równolegle rozgrywanym spotkaniu przy Łazienkowskiej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Dawid Szwarga odejdzie z Rakowa. Czy do Częstochowy wróci Marek Papszun?
Piłka nożna
Manchester United bije niechlubne rekordy. Na Old Trafford może nie być europejskich pucharów
Piłka nożna
Półfinały Ligi Mistrzów. Paryż chce się dobrze bawić
Piłka nożna
Wyścig żółwi w PKO BP Ekstraklasie. Nikt nie chce być mistrzem Polski
Piłka nożna
Kim jest Arne Slot? Holender, który zastąpi Juergena Kloppa w Liverpoolu