Rzadko się zdarza, aby sędzia musiał przerywać mecz na około 20 minut. Piłkarzom nie szło, więc kibice „wzięli czas". Pomogło – Ruch strzelił w ostatniej minucie dwie bramki, zremisował, ale nie da się tego nazwać uratowaniem twarzy. Ruch nie przegrał w piątek, nie pogrążyła go bramka strzelona ręką przez Rafała Siemaszkę w Gdyni. Spadł z ligi, bo ci, którzy rządzili w klubie, nie mieli po temu kwalifikacji. Komisja Licencyjna PZPN przez kilka lat traktowała Ruch łagodniej, niż na to zasługiwał. Komisja ma jasne kryteria, ale czasami podejmuje dziwne decyzje. Dawanie szansy jest cnotą, bywa jednak przedłużaniem agonii i prowadzi do jeszcze większych kłopotów. Stąd wzięły się rezygnacje członków sztabu szkoleniowego i ucieczki piłkarzy w Chorzowie.
Klub piłkarski jest skomplikowaną materią, w której jeden element zależy od drugiego. Zatrudnienie Krzysztofa Warzychy na stanowisku trenera było tylko gestem, mającym uspokoić kibiców. Gdyby Ruch przyjął do pracy Zinedine Zidane'a efekt byłby taki sam. Jeden człowiek, choćby legendarny i najbardziej zasłużony, nie da sobie rady.
W Łęcznej dość długo dawał sobie radę Franciszek Smuda, ale ostatecznie i on poległ. Pokazał jednak kolejny raz, że jest dobrym trenerem ligowym, od którego wszakże nie wszystko zależy. W Górniku on, w Ruchu najpierw Waldemar Fornalik, później Krzysztof Warzycha, z I ligi spadł Znicz Pruszków, którego długo trenował Dariusz Kubicki. Same dobre nazwiska. W sobotę klęskę poniosła Polonia Warszawa. Przegrała z Rakowem 1:2, po roku obecności w II lidze z niej spadła.
Na Konwiktorskiej doszło w związku z tym do niecodziennej sytuacji. Grupy kibiców, nie tylko z radykalnej trybuny „Kamiennej", ale i z głównej dosadnie wykrzyczały, co myślą o rządach prezesa Jerzego Engela. W stolicy czegoś takiego jeszcze nie było. Mamienie budową nowego stadionu, kiedy nie ma drużyny na ten stadion, niezależnie od jak najlepszych intencji prezesa nie może trwać wiecznie. Może się zresztą jeszcze dziś okazać, że rada nadzorcza Polonii pozbawi Jerzego Engela jego funkcji.
Szkoda Polonii, Ruchu, Łęcznej, ludzi z dobrymi nazwiskami, którym w przeszłości biliśmy brawo i może jeszcze kiedyś będziemy. Najwięcej szkód robią jednak piłce ci, którzy się do niej przyklejają, żeby z górnolotnymi frazesami na ustach robić własne interesy.