Jak na absolwenta kolońskiej szkoły trenerskiej Christoph Daum się nie wysilił. Jego promotorzy nie byliby z niego dumni. Takie plany taktyczne wymyślali trenerzy w czasach systemu WM, doradzając swoim zawodników żeby grali górą, bo mają z wiatrem.
Ale co ma zrobić trener przeciętnej rumuńskiej reprezentacji, grając przeciw Polsce, w której dziś w wyjściowej jedenastce nie ma miejsca dla Grzegorza Krychowiaka (30 mln euro wartości) i Arkadiusza Milika (32 mln). Są inni, a różnicy nie widać. Rumuni zaczęli grać dopiero kiedy stracili trzecią bramkę i już nie mieli czego bronić. Gol dla nich padł po pierwszym prawdziwym strzale, jaki oddali na bramkę Wojciecha Szczęsnego. Kiedy przycisnęli, nasza drużyna wpadła w kłopoty i dopiero wtedy widać było brak Kamila Glika.