Na turnieju olimpijskim w Hiszpanii wygrali w fazie grupowej z Kuwejtem 2:0, z Włochami 3:0, by na koniec zremisować ze Stanami Zjednoczonymi 2:2. Pięć punktów (za zwycięstwo otrzymywało się jeszcze wówczas tylko dwa) dało pierwsze miejsce w grupie i ćwierćfinał z Katarem. Tu również Polacy wygrali pewnie, 2:0, by w półfinale w jeszcze bardziej okazały sposób rozprawić się z Australią. Po hat-tricku Andrzeja Juskowiaka, dwóch trafieniach Wojciecha Kowalczyka i bramce samobójczej, zespół Janusza Wójcika wygrał 6:1.
Pogromcę biało-czerwoni znaleźli dopiero w finale i to w ostatniej minucie. W obecności 95 tys. kibiców na Camp Nou w doliczonym czasie gola na wagę zwycięstwa i złotych medali igrzysk w Barcelonie strzelił Kiko. Hiszpania wygrała 3:2.
Od tego czasu polscy piłkarze ani razu nie wystąpili w olimpijskim turnieju. A wcześniej grali tam regularnie. Zaczęli już w 1924 roku (!) w Paryżu. Później zaprezentowali się też w Berlinie (1936 – czwarte miejsce), Helsinkach (1952), Rzymie (1960), Monachium (1972 – pamiętne złoto drużyny Kazimierza Górskiego) i w Montrealu (1976 – drugie miejsce).
Gwiazdą reprezentacji w Barcelonie był król strzelców turnieju – Andrzej Juskowiak, który strzelił siedem bramek z siedemnastu zdobytych łącznie przez Polskę. Już przed igrzyskami przeniósł się on z Lecha Poznań do Sportingu Lizbona. Przez trzy lata grał z samym Luisem Figo, występując w koszulce portugalskiego klubu w 74 meczach i strzelając 25 bramek. Do dziś w Lizbonie jest miło witany. Później via Olympiakos Pireus, przeniósł się do Niemiec, gdzie z przerwą na epizod w USA, występował do końca kariery. Polscy kibice najlepiej pamiętają go przypuszczalnie z występów w VfL Wolfsburg, gdzie przez jakiś czas grało trio Polaków – Juskowiak, Waldemar Kryger i nieżyjący już Krzysztof Nowak. W pierwszej reprezentacji zagrał 39 razy, strzelając 13 bramek. Obecnie król strzelców z Barcelony jest wiceprezesem Wielkopolskiego ZPN, często występuje też w telewizji.
Drugą polską gwiazdą był Wojciech Kowalczyk. W przeciwieństwie do Juskowiaka, który przed Barceloną w kadrze A zagrał tylko raz, „Kowal" miał na swoim koncie już kilka występów w reprezentacji, a nawet dwa gole. Jego kariera nie przebiegała jednak tak pomyślnie, jak kolegi z ataku w olimpijskiej kadrze.