Nowa fryzura, stara skuteczność – Robert Lewandowski był „katem" Augsburga i po weekendzie nic się nie zmieniło. W sobotę dołożył dwa kolejne trafienia, co oznacza, że w 13 meczach z tym rywalem zdobył aż 18 goli (siedem jeszcze w Borussii). Przy okazji odskoczył w klasyfikacji strzelców Pierre'owi-Emerickowi Aubameyangowi – wyprzedza go już o trzy bramki.
„Siwy, ale wciąż zabójczo niebezpieczny" – komentuje „Bild", nawiązując do koloru włosów polskiego snajpera, a Lewandowski żartuje, że się przefarbował, bo chciał w ten sposób wyrazić solidarność z trenerem.
– Nie jestem zazdrosny. Najważniejsze, że Robert nadal strzela – odpowiedział z humorem 72-letni Jupp Heynckes, dla którego sobotnia wygrana mistrzów Niemiec (3:0) miała wymiar szczególny – to było jego 500. zwycięstwo w Bundeslidze, wliczając piłkarską karierę. Bayern powiększył przewagę nad Borussią Dortmund (porażka 1:2 w Stuttgarcie) do dziewięciu punktów.
Lewandowski zdobył już 164 gole w Bundeslidze, Bartosz Kapustka na swój dorobek zaczął dopiero pracować. Pierwszy gol dla Freiburga – i od razu przedniej urody. Polski pomocnik wbiegł odważnie w pole karne, zwiódł trzech przeciwników i kopnął piłkę pod poprzeczkę.
Freiburg przegrał w Wolfsburgu 1:3, ale Kapustka pokazał, że nie warto trzymać go w rezerwie. „Daje drużynie nadzieję" – napisał „Kicker", odnosząc się do sytuacji Freiburga, który w pięciu ostatnich spotkaniach wywalczył tylko punkt i zajmuje w tabeli 16. miejsce.