Tydzień po euforii spowodowanej wysokim zwycięstwem nad Evertonem i dobrą grą nowych piłkarzy (Pierre-Emerick Aubameyang, Henrich Mchitarjan) na głowy kibiców Arsenalu spadł kubeł zimnej wody. Nie pierwszy raz wylał go Harry Kane.
24-letni napastnik Tottenhamu zdobył już siódmego gola w siódmym meczu z Kanonierami. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Kane mógł dziś strzelać bramki dla rywali. Jako ośmioletni chłopak usłyszał jednak w akademii Arsenalu, że jest za wątły, by zrobić karierę w Anglii. – Myślę, że biały strój lepiej na mnie leży. A tak na poważnie, ta zadra w sercu wciąż tkwi. Ale patrząc z perspektywy czasu, być może to najlepsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła – twierdzi Kane.
Tottenham pokonał Arsenal 1:0 i do wicelidera Premier League Manchesteru United traci już tylko cztery punkty. Czerwone Diabły przegrały niespodziewanie 0:1 w Newcastle.
Kane prowadzi w klasyfikacji strzelców (23 trafienia), tuż przed Mohamedem Salahem z Liverpoolu (22), ale do walki o koronę włączył się Sergio Aguero (21). Cztery bramki Argentyńczyka w meczu z Leicester (5:1) dały Manchesterowi City najwyższą wygraną w tym roku.
W Bundeslidze król może być tylko jeden. Po wyjeździe Aubameyanga do Londynu i kontuzji Alfreda Finnbogasona (Augsburg) Robert Lewandowski ściga się już tylko sam ze sobą. W prestiżowym meczu z Schalke (2:1) zdobył gola numer 19, do końca sezonu chce ich mieć przynajmniej 30. Szanse, że mu się uda, są bardzo duże – zostało jeszcze 12 kolejek.