Paulo Sousa przeciwstawił Węgrom drużynę bez kręgosłupa. Mecz na trybunach lub ławce rezerwowych zaczęli Kamil Glik, Piotr Zieliński, Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski. Selekcjoner podjął ryzykowną grę, bo tylko zwycięstwo gwarantowało naszej drużynie rozstawienie w barażach. Była porażka, na rozstrzygnięcia poczekamy do wtorku.
Początek meczu dał nadzieję, że w śmiałości Sousy jest metoda. Doświadczeni liderzy patrzyli, jak ich koledzy konsekwentnie budują atak pozycyjny i straszą rywali pressingiem. Polacy sprawiali wrażenie wszechstronniejszych, bardziej kreatywnych. Dobre okazje do strzelenia goli mieli Krzysztof Piątek i Jan Bednarek, który po jednym z odbiorów zapędził się w pole karne rywali.
Eliminacje MŚ
Polska - Węgry 1:2 (0:1)
Bramki: Świderski (62) - Schafer (37), Gazdag (80) Żółte kartki: Klich, Cash, Puchacz, Kędziora- Z. Nagy, Schon, Szalai, Gazdag. Sędziował: T. Martins (Portugalia). Polska: Szczęsny - Kędziora, Dawidowicz, Bednarek - Puchacz (82 Płacheta), Klich, Linetty (65 Frankowski), Moder (46 Zieliński), Cash (46 Jóźwiak) - Piątek (65 Milik), Świderski. Węgry: Dibusz - Szalai, Lang, Fiola - A. Nagy (Vecsei 90), Schon (72 Kiss), Schafer, Z. Nagy, Varga (58 Gazdag), Nego - Szalai (Hahn 89).
Temperatura pod bramką Węgrów rosła, ale w grze Polaków znów pojawił się stały fragment, czyli chwilowe zaćmienie świadomości. Dośrodkowanie z rzutu wolnego w nasze pole karne wywołało kaskadę błędów. Tymoteusz Puchacz przedłużył podanie, Jakub Moder stracił z oczu Andrasa Schafera, a Wojciech Szczęsny przepuścił piłkę między nogami.
56 tys. kibiców na Stadionie Narodowym wywołało przed pierwszym gwizdkiem wrzawę sięgający 90 decybeli. Kiedy Polacy schodzili na przerwę do szatni, towarzyszyły im gwizdy. Świetnie bawiła się za to kilkudziesięcioosobowa grupa fanów z Węgier, choć oficjalnie - po zamieszkach podczas meczu z Anglią (1:1) - europejska federacja ukarała ich zakazem wyjazdowym.