Robert Lewandowski nie krył rozczarowania, gdy pod koniec pierwszej połowy zmarnował jedenastkę. Uderzył słabo, w środek bramki. To był być może najgorzej wykonany przez niego karny. W Lidze Mistrzów na pewno.
Strzały z 11 metrów Polak doprowadził do perfekcji. Zdarzało mu się nie trafić w Bundeslidze, ale na europejskich salonach pomylił się po raz pierwszy. W 15. próbie. Na przerwę schodził niezadowolony, choć po jego strzale głową Bayern objął prowadzenie, a potem dorzucił jeszcze asystę przy golu Serge'a Gnabry'ego.
Podrażniony niepowodzeniem, Lewandowski szukał 80. bramki w Champions League i pół godziny przed końcem się jej doczekał. Efektownym lobem pokonał bramkarza Benfiki, a w ostatnich minutach przypieczętował awans Bayernu do fazy pucharowej. 81 goli - takich liczb po 100 meczach w LM nie miał ani Leo Messi (77), ani Cristiano Ronaldo (64).
Portugalczyk we wtorek uratował Manchesterowi United punkt w Bergamo (2:2). Strzelał w doliczonym czasie pierwszej i drugiej połowy. Manchester pozostał liderem swojej grupy, ale awansu pewny jeszcze nie jest. W przeciwieństwie do byłej drużyny Ronaldo - Juventusu, który dzięki zwycięstwu 4:2 nad Zenitem zameldował się w 1/8 finału.
To oznacza, że wiosną w LM będziemy oglądać co najmniej dwóch reprezentantów Polski: Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego.