Po wyjazdowej porażce 1:4 z Piastem tryskający zwykle energią i rozmowny Michniewicz wyglądał na człowieka, który pogodził się z losem i czeka na wyrok.
Na konferencję przyszedł tylko, by przeprosić kibiców za to, co zobaczyli w Gliwicach. Prosił o niezadawanie pytań i opuścił salę. Ten obrazek mówił wszystko.
W Legii nie dzieje się dobrze, a europejskie puchary przykryły rzeczywistość. Wygrane ze Spartakiem i Leicester pozwoliły zamieść na chwilę problemy pod dywan.
Jeszcze przed meczem z Napoli właściciel klubu Dariusz Mioduski przekonywał, że jest cierpliwy, ale zastrzegł, że ta cierpliwość ma swoje granice. Legia przegrała w Neapolu 0:3, choć do 75. minuty potrafiła odpierać ataki lidera Serie A.
Do Gliwic Michniewicz zabrał tylko 16 piłkarzy. Przed kamerami Canal+ tłumaczył, że tak krótka ławka rezerwowych to efekt kontuzji i jego wyborów. I że tylu zawodników powinno wystarczyć.