Po pięciu latach Legia zagra z wielkim rywalem. Sheriff dał przykład

W czwartek piłkarskie święto w Warszawie. Legia zagra pierwszy od prawie pięciu lat mecz z wielkim rywalem – zdobywcą Pucharu Anglii Leicester City.

Publikacja: 29.09.2021 21:00

Bramkarz Kasper Schmeichel to kapitan i jeden z liderów Leicester. Gra w nim od 2011 roku

Bramkarz Kasper Schmeichel to kapitan i jeden z liderów Leicester. Gra w nim od 2011 roku

Foto: AFP, Oli SCARFF

Mistrz Polski wrócił do Europy z przytupem. Po zwycięstwie nad Spartakiem Legia otwiera tabelę jednej z najsilniejszych grup, a jej wygrana w Moskwie po bramce reprezentanta Kosowa Lirima Kastratiego w doliczonym czasie była szeroko komentowana.

„Czy Legia to prawdziwy pretendent?" – zastanawia się oficjalna strona UEFA, zapowiadając jej spotkanie z Leicester jako jedną z atrakcji drugiej kolejki Ligi Europy.

Miło patrzy się na tabelę, w której mistrz Polski wyprzedza czołowe drużyny z Włoch i Anglii, ale do tego widoku lepiej się nie przyzwyczajać. Legia wykonała plan minimum, trzy punkty przywiezione z Rosji to duży krok w kierunku zajęcia trzeciego miejsca i przedłużenia pucharowej przygody (awans do wiosennej części Ligi Konferencji), ale przed piłkarzami Czesława Michniewicza teraz cztery mecze z Leicester i Napoli, które dadzą odpowiedź, czy stać ich na coś więcej.

Czytaj więcej

Liga Mistrzów: hit dla PSG, pierwszy gol Messiego

Nie wierzył nawet Lineker

– Leicester to bardzo silny zespół, wyceniany na pół miliarda euro. Ktoś powie, że nie mamy szans, ale pieniądze nie grają roli, co pokazał Sheriff Tyraspol, pokonując Real Madryt – zauważa Michniewicz.

Debiutująca w Lidze Mistrzów drużyna z Mołdawii sprawiła ogromną sensację. Wygrała w Madrycie 2:1, a jedną z bramek zdobył wypożyczony z Legii Jasur Jakszibojew, który jeszcze miesiąc temu występował w trzecioligowych rezerwach – w meczach z Mamrami Giżycko i Bronią Radom. Trudno o lepszą motywację.

Legia też potrafiła postawić się kiedyś Realowi, ale od zakończonego remisem 3:3 meczu przy pustych trybunach w Warszawie (kara za chuligańskie awantury) minie za chwilę pięć lat. Na Łazienkowską przyjeżdżały później jeszcze Sporting Lizbona i Ajax Amsterdam, aż w końcu Europa zaczęła omijać stolicę.

Czytaj więcej

Robert Lewandowski w finansowej elicie

Leicester właśnie wtedy przeżywał swój najlepszy okres. Dwa lata po awansie do Premier League dokonał cudu i został mistrzem Anglii. – To najbardziej nieprawdopodobny triumf w historii sportów zespołowych – stwierdził Gary Lineker, najsłynniejszy wychowanek klubu, były gwiazdor reprezentacji Anglii.

Bukmacherzy za bardziej prawdopodobne uważali odnalezienie żywego Elvisa Presleya czy wybór Bono na papieża. Lineker też nie wierzył, że ten szalony scenariusz ma szansę realizacji. Obiecał, że jeśli Leicester sięgnie po tytuł, swój program w telewizji BBC poprowadzi w samej bieliźnie. I słowa dotrzymał.

Gwiazdor z obrożą

Cała Wielka Brytania żyła historiami piłkarzy, którzy rzucili wyzwanie bogaczom z Londynu, Manchesteru i Liverpoolu: wyciągniętego z drugiej ligi francuskiej i uznanego za zawodnika roku w Anglii Riyada Mahreza; małego wojownika N'Golo Kante, tak jak Mahrez w wieku 21 lat grającego jeszcze w piłkę amatorsko; czy wreszcie Jamie Vardy'ego, który nim trafił do Leicester, błąkał się po niższych ligach, pracując na pełen etat w fabryce włókna węglowego i strzelając gole z elektroniczną obrożą na nodze (został objęty nadzorem za pobicie). O dobrą atmosferę w szatni dbał Marcin Wasilewski.

Czytaj więcej

Juventus: problemy w ataku i dziury w obronie

Tego sukcesu by nie było, gdyby nie miliarder z Tajlandii Vichai Srivaddhanaprabha. Właściciel i prezes sieci sklepów wolnocłowych King Power wyprowadził Leicester z długów i zmienił go w sprawnie funkcjonujące przedsiębiorstwo przynoszące zyski. Nie był jednak zimnym urzędnikiem, dla którego liczy się tylko kasa. Pomagał mieszkańcom, angażował się charytatywnie. Nic dziwnego, że gdy w 2018 roku zginął w katastrofie helikoptera, całe miasto było w żałobie. Kierowanie firmą i klubem przejął jego syn Aiyawatt.

Dziś w Leicester nie ma już ani Kante (szybko upomniała się o niego Chelsea Londyn), ani Mahreza (przeniósł się do Manchesteru City), ale nadal jest Vardy, który rozpoczął właśnie dziesiąty sezon w Leicester. W wieku 28 lat zadebiutował w reprezentacji Anglii, pojechał na Euro we Francji i mundial w Rosji, po czym zrezygnował z występów w kadrze.

Vardy co roku znajduje się w czołówce strzelców Premier League. Nie inaczej jest teraz, po sześciu kolejkach otwiera klasyfikację z Mohamedem Salahem (Liverpool) i Michailem Antonio (West Ham). Wszyscy mają po pięć goli.

Na przyspieszonych obrotach

Drugi z liderów drużyny pamiętających mistrzowską fetę to bramkarz Kasper Schmeichel. Syn legendarnego Petera nie zrobił kariery w Manchesterze City, ale w Leicester jest niezastąpiony. Latem świętował też sukces z reprezentacją Danii, awansując z nią do półfinału Euro.

Schmeichel to kapitan. Kieruje międzynarodową obroną, którą tworzą Portugalczyk Ricardo Pereira, Belg Timothy Castagne, Duńczyk Jannik Vestergaard, Turek Caglar Soyuncu i Anglik Ryan Bertrand. To nie jest jednak najmocniejsza formacja Leicester. Kontuzję leczy młody francuski stoper Wesley Fofana, do zdrowia wraca także inny środkowy obrońca Jonny Evans.

Prócz Vardy'ego trzeba uważać na Belga Youriego Tielemansa, Nigeryjczyka Kelechiego Iheanacho, sprowadzonego za 30 mln euro z RB Salzburg napastnika z Zambii Patsona Dakę i przebojowego skrzydłowego Harveya Barnesa, który w pierwszej kolejce Ligi Europy strzelił gola Napoli. To wystarczyło jednak tylko do remisu. Leicester wypuścił prowadzenie 2:0, a w doliczonym czasie czerwoną kartkę dostał Wilfred Ndidi i z Legią nie zagra.

– Tempo tego meczu było niesamowite. Josue pytał w żartach, dlaczego oglądamy go na przyspieszonych obrotach – opowiada Michniewicz, który będzie miał okazję skonfrontować się ze swoim ulubionym trenerem Brendanem Rodgersem.

Bez Boruca

Irlandczyk z Północy nie zdobył tytułu jak Claudio Ranieri, ale kilka miesięcy temu pomógł Leicester wywalczyć dwa inne trofea – Puchar Anglii i Tarczę Wspólnoty, pokonując Chelsea oraz Manchester City. Do końca bił się też o prawo gry w Champions League. Pod jego wodzą Leicester wygrał przed rokiem grupę Ligi Europy, ale potem w 1/16 finału uległ Slavii Praga – tej samej, którą Legia pokonała w ostatniej rundzie eliminacji.

– Obejrzałem wszystkie mecze Leicester w tym sezonie – mówi Michniewicz. – Musimy zwrócić uwagę na utrzymanie się przy piłce. Rywale uwielbiają długie akcje, a każda niewymuszona strata spowoduje duży ubytek sił. Chciałbym, aby mój zespół uwolnił swój potencjał i zagrał na wysokim poziomie technicznym.

Przed spotkaniem z Leicester trener Legii ma o czym myśleć. Pod znakiem zapytania stoi występ Luquinhasa i Andre Martinsa. Kontuzjowanego Artura Boruca zastąpi w bramce Cezary Miszta.

Czytaj więcej

Liga Europy: Legia bez Boruca w meczu z Leicester
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok