Sheriff to powiew egzotyki na futbolowych salonach. Drużyna ze stolicy Naddniestrza, separatystycznej republiki utworzonej 30 lat temu i wspieranej przez Rosję, grała już w fazie grupowej Ligi Europy, ale awans do Champions League jeszcze niedawno wydawał się odległym marzeniem.
Klub powstał w 1997 roku, pięć lat później niż wystartowała LM, i od tamtej pory zdobył aż 19 tytułów mistrzowskich. Dzięki wsparciu potężnego sponsora, koncernu o tej samej nazwie założonego przez byłych agentów służb specjalnych, oraz sprowadzanych hurtem zawodników z zagranicy Sheriff zdominował ligę mołdawską, a teraz chce zadziwić Europę. Na początek przyjmie gości z Szachtara, ale prawdziwym wydarzeniem będzie przyjazd gwiazd Realu i Interu.
– Wszystkich nas napełnia euforia – przyznaje 38-letni bramkarz Serghei Pascenco, a ukraiński trener Sheriffa Jurij Wernydub zapowiada, że jego piłkarze nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Nie jestem tym samym trenerem co sześć lat temu. Jestem bogatszy o doświadczenia. Te pozytywne i te negatywne.
Inter i Real trafiły do tej samej grupy drugi raz z rzędu. Przed rokiem dwukrotnie wygrali Królewscy, ale w obu klubach sporo się pozmieniało. Z Mediolanu odszedł najlepszy strzelec (Romelu Lukaku), z Madrytu kapitan (Sergio Ramos), ale do najważniejszych roszad doszło na trenerskich stołkach. Antonio Conte i Zinedine Zidane złożyli rezygnacje.