Legia znów nie awansowała do Ligi Mistrzów, ale w zamian dostała w Lidze Europy znakomitych rywali. Napoli to od dekady czołowy zespół włoskiej Serie A, Leicester – sensacyjny mistrz Anglii z 2016 r., a Spartak jest aktualnym wicemistrzem Rosji. Przy Łazienkowskiej szykują się więc jesienne emocje.
Tak silnych drużyn nie było tu od pięciu lat, odkąd do Warszawy przyjeżdżały Real Madryt, Borussia Dortmund i Sporting Lizbona, a kilka miesięcy później jeszcze Ajax Amsterdam. Legia już w eliminacjach zarobiła spore pieniądze (około 5 mln euro), a do zdobycia są kolejne miliony: za każde zwycięstwo – 630 tys. euro, za remis – 210 tys., za wygranie grupy – 1,1 mln, za drugie miejsce – 550 tys.
Nerwy trenera
O każdy punkt będzie jednak bardzo ciężko, o czym przed rokiem przekonał się Lech Poznań, ponosząc pięć porażek i wygrywając tylko ze Standardem Liege. Ale jest o co walczyć. Teraz nawet trzecia pozycja w grupie nie będzie oznaczać pożegnania z pucharami i zapewni miękkie lądowanie w wiosennej części nowych rozgrywek – Lidze Konferencji.
Zmian jest jeszcze więcej. Tylko zwycięzcy grup awansują bezpośrednio do 1/8 finału Ligi Europy. Wiceliderzy zmierzą się w barażach z zespołami, które zajęły trzecie miejsca w Champions League. W myśl zasady: jeszcze więcej meczów, jeszcze większe wpływy z transmisji.
Spotkanie w Moskwie rozpoczyna rywalizację w Lidze Europy i wypada życzyć Legii, by szybko z pucharów nie odpadła. Kluczem może być dobry występ w Rosji.