We wtorek odpadł klub z siedmioma Pucharami Europy. Dzień później jedyny, który ma ich w kolekcji jeszcze więcej: dziewięć. Najciekawsze, że – sądząc po ich obecnej formie – Liga Mistrzów nie będzie bez tych drużyn ani trochę uboższa. Arsenal zamiast Milanu, Roma zamiast Realu to zwycięstwo ładnego futbolu i odwagi. Tak można zresztą powiedzieć o niemal wszystkich ćwierćfinalistach.
Nawet Chelsea wywalczyła sobie wczoraj miejsce w kolejnej rundzie szaleńczymi atakami, a nie czekaniem na błąd rywali z Olympiakosu. Jedynie Schalke dostało awans w nagrodę za przeszkadzanie. Robiło to w Porto skutecznie aż do finału w serii rzutów karnych, gdy Manuel Neuner obronił dwa strzały.
„Znów wystarczył pierwszy ostrzejszy zakręt, by Real wypadł” – napisał po meczu z Romą komentator „El Pais”. Trudno się dziwić, że wypadł, skoro w tym pojeździe mimo kolejnych transferów, zmian trenerów i koncepcji, części wciąż są znacznie lepsze od całości. Mistrz Hiszpanii ma kilku wybitnych piłkarzy, ale w trudnych chwilach każdy z nich jest zwykle zdany tylko na siebie i własne pomysły.
Zadziwiające, że drużyna, na którą wydano gigantyczne pieniądze, ma takie problemy ze zbudowaniem akcji, która wymagałaby więcej niż trzech podań. W meczu z Romą większość piłkarzy Realu sprawiała wrażenie, jakby grała na nieswojej pozycji. Robinho był wytrącony z rytmu, Guti gdzieś się zgubił, Julio Baptista wprawdzie dwukrotnie był bliski strzelenia gola (raz piłka zatrzymała się na poprzeczce, raz na rękach bramkarza Doniego), ale można było po nim oczekiwać więcej. Do tego w obronie tykały dwie bomby zegarowe, Pepe i Gabriel Heinze, które w końcu eksplodowały jedna po drugiej.
W przypadku Heinze to była właściwie cała seria wybuchów: złych decyzji, interwencji nie w porę. Gdy Rodrigo Taddei w 73. minucie po dośrodkowaniu Maksa Tonetto zdobywał bramkę na 1:0, najważniejszą w tym meczu, Heinze zamiast wyskoczyć, właśnie się schylał. Pepe w ogóle nie było już na boisku, bo trzy minuty wcześniej za kolejny faul (tym razem za powalenie przy linii końcowej Mirko Vucinicia) dostał drugą żółtą kartkę.