Zostało niecałe pięć miesięcy do meczu otwarcia, jeszcze dwie tury sprzedaży i aż 2 mln biletów bez przydziału – z 3,1 mln, które mają trafić do kibiców. Międzynarodowa Federacja Piłkarska już postanowiła, że wydłuży terminy zapisów na bilety w krajach, które mają swoje drużyny w finałach. Gospodarze błagają, żeby u nich uprościć procedury sprzedaży, bo odstraszają chętnych. Nikt nie liczył, że może się szybko powtórzyć taki mundial, jak w Niemczech, gdzie chętnych było sześć razy więcej niż biletów. Ale dane z RPA są fatalne.
Nawet Danny Jordaan, szef komitetu organizacyjnego, który zawsze ma gotową odpowiedź na każdą wątpliwość zagranicznych dziennikarzy, przyznał, że jest źle. – Grozi nam, że będziemy pierwszym gospodarzem turnieju, który nie będzie liderem w zamówieniach na bilety – mówi Jordaan. A konkurencja ze strony innych krajów jest tym razem wyjątkowo słaba.
Tylko w Anglii bilety na mecze grupowe reprezentacji już się skończyły. Niemiecka federacja (DFB) sprzedała na trzy swoje spotkania zaledwie 3,5 tysiąca biletów z przyznanych 21 tysięcy. Z tego 1400 zamówiła sama DFB dla swoich gości.
[srodtytul]Dogrywka od lutego[/srodtytul]
13 stycznia minął termin rezerwacji biletów na mecze grupowe za pośrednictwem krajowych federacji, które dostały po 12 procent wejściówek na mecze swoich drużyn. W większości krajów zainteresowanie było tak małe jak w Niemczech. Holendrzy sprzedali jedną trzecią tego, co sobie założyli i poprosili FIFA o wydłużenie czasu sprzedaży. Władze światowej piłki już wyznaczyły kolejny termin. Liczą, że w tej dogrywce, od 9 lutego do 10 kwietnia, chętnych będzie więcej. W tym samym czasie FIFA ruszy z czwartą turą rezerwacji miejsc na wszystkie mecze za pośrednictwem swojej strony internetowej (ceny na mecze grupowe do 105 euro, na finał – 600).