Kraina tysiąca podań

Dziś Arsenal - Barcelona, mecz drużyn z licencją na zachwycanie

Aktualizacja: 31.03.2010 20:41 Publikacja: 30.03.2010 20:37

Thierry Henry podczas treningu

Thierry Henry podczas treningu

Foto: AFP

Esteci futbolu wzdychali do tych meczów od kiedy rozlosowano ćwierćfinały. Może i Barcelona nie jest już tą oszałamiającą Barceloną z poprzedniego sezonu. Może Arsenal myli kroki niemal za każdym razem, gdy trzeba tańczyć z naprawdę wielkim rywalem. Ale na nich przyjemnie się patrzy nawet gdy są w kłopotach. Jeden z angielskich komentatorów powiedział po losowaniu, że najlepiej jakby obu stronom dać po piłce, bo obie potrafią ją trzymać przy sobie jak nikt inny i szkoda tracić taką okazję.

Johan Cruyff, zakładając barcelońską szkołę futbolu, kazał dobre podanie cenić równie wysoko jak strzeloną bramkę. O Arsenalu „Times“ napisał po jednym z meczów, że próbował podaniami odwzorować schemat londyńskiego metra. Przy takim stylu gry nawet bezbramkowe remisy mogą być pasjonujące, choć akurat Barcelonie i Arsenalowi nie zdarzyło się jeszcze spotkać w Lidze Mistrzów i rozejść bez strzelenia przynajmniej dwóch goli. Przy ostatniej okazji, w finale LM 2006, strzeliły trzy.

Barcelona wygrała wtedy 2:1. Wygrywa zresztą za każdym razem, gdy spotyka na swej drodze drużyny Arsene’a Wengera: z jego Monaco i jego Arsenalem grała pięć razy, wygrała cztery mecze, raz był remis.

To jest właśnie zagadka futbolu. Spotykają się dwaj wyznawcy tych samych ideałów: i w Barcelonie i w północnym Londynie wierzą w młodość, atak i ciągłe zmiany. Pep Guardiola i Wenger gwiazdy sobie wychowują, a nie kupują, tylko od czasu do czasu robiąc wyjątek (ostatnio Zlatan Ibrahimovic w Barcelonie i Andrij Arszawin w Arsenalu). Mają najlepsze szkoły piłkarskie w swoich krajach, mają ten czar i obietnicę ciągłego rozwoju, która przyciąga do nich zawodników, nawet jeśli gdzie indziej dostaliby więcej pieniędzy. Ani w Barcelonie ani w Arsenalu nie patrzy się w paszporty: jeśli myślisz po naszemu, i grasz po naszemu, jesteś nasz. Ale Barca idąc tą drogą wygrała w pięć lat dwie Ligi Mistrzów, a w ostatnim sezonie zdobyła wszystko, co było do zdobycia.

Arsenal od pięciu lat nie wygrał nic. Puchar Anglii z 2005 to jego ostatnie trofeum, każdą szansę na kolejne marnował. Dlatego nazywają go zgryźliwie Barceloną light, piszą - jak po ostatnich półfinałach LM z Manchesterem - o chłopcach, którzy nigdy nie pokonają mężczyzn. Jutrzejszy mecz i rewanż za tydzień to dla Arsenalu najlepsza okazja do pokazania, że jest inaczej.

Na stadion Arsenalu wraca Thierry Henry. Pierwszy raz od kiedy odszedł trzy lata temu do Barcelony. Za osiem lat gry i 226 strzelonych goli, kibice Arsenalu wybrali go najważniejszym piłkarzem w historii klubu, a on ogłosił się fanem tej drużyny aż po grób. Ten sezon mija mu na ławce rezerwowych, ale może Guardiola zaufa mu akurat na Emirates, zwłaszcza że kontuzjowany jest Andres Iniesta.

Arsenal też będzie zapewne osłabiony, bo znów kontuzję ma Cesc Fabregas. - Na 60 procent ten mecz go ominie - mówił wczoraj Wenger. Fabregas wychował się w cieniu Camp Nou, grał w młodzieżowych drużynach z Leo Messim i Gerardem Pique. Arsenal podebrał go z Barcelony gdy Cesc miał 16 lat, teraz Barcelona chciałaby go podebrać Arsenalowi.

Drugi dzisiejszy mecz to Inter Mediolan - CSKA Moskwa. Po zamachach w moskiewskim metrze CSKA zagra najprawdopodobniej z czarnymi opaskami, trener Leonid Słucki mówił, że jego piłkarze zagrają dla swojego miasta, dla kraju. Ale Jose Mourinho potraktował ich jak każdego rywala, bez pardonu. Zapowiedział brzydki mecz, w którym CSKA będzie tylko przeszkadzać, wypomniał gościom dopingową wpadkę dwóch piłkarzy w rundzie jesiennej.

Inter nie grał w półfinałach LM od 2003 roku. Rosyjski klub nie grał w nich jeszcze nigdy.

[ramka]

[b]Ćwierćfinały Ligi Mistrzów. [/b]

• Arsenal - Barcelona (Polsat, nSport)

• Inter Mediolan - CSKA Moskwa (kanał 59 platformy n)

[i] Skróty wtorkowych i środowych spotkań w Polsacie o 22.55.[/i] [/ramka]

Esteci futbolu wzdychali do tych meczów od kiedy rozlosowano ćwierćfinały. Może i Barcelona nie jest już tą oszałamiającą Barceloną z poprzedniego sezonu. Może Arsenal myli kroki niemal za każdym razem, gdy trzeba tańczyć z naprawdę wielkim rywalem. Ale na nich przyjemnie się patrzy nawet gdy są w kłopotach. Jeden z angielskich komentatorów powiedział po losowaniu, że najlepiej jakby obu stronom dać po piłce, bo obie potrafią ją trzymać przy sobie jak nikt inny i szkoda tracić taką okazję.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?