Zarazić miłością do siebie

Błażej Augustyn do tej pory cenił się sam, teraz zaczynają go cenić także w Serie A

Publikacja: 01.04.2010 03:18

Błażej Augustyn zagrał w czterech meczach polskiej ekstraklasy (Legia Warszawa). We Włoszech został

Błażej Augustyn zagrał w czterech meczach polskiej ekstraklasy (Legia Warszawa). We Włoszech został doceniony. Gra w pierwszoligowej Catanii. Ma 22 lata, pochodzi ze Strzelina

Foto: EAST NEWS

Transfer do Catanii był niezrozumiały. Do Legii pod koniec ubiegłego sezonu zgłosili się działacze klubu z Sycylii, który szykował się do walki o utrzymanie w Serie A. W Warszawie nikt tego piłkarza nie chciał zatrzymywać, a gdy Włosi zaproponowali 500 tysięcy euro – trudno było nie skorzystać z okazji. W tamtej lidze nie sprawdzili się już lepsi, jak ostatnio Radosław Matusiak, nic dziwnego, że w powodzenie Augustyna nikt nie wierzył.

W Legii pamiętają go jako człowieka, który nie umiał przegrywać. Nie chodziło o to, że nie radził sobie po porażce drużyny w którymś z czterech meczów ligowych, w jakich wystąpił. Nie radził sobie z przegraną walką o piłkę na treningu i przegranym sprincie od słupka do słupka – myślał, że będzie najlepszy we wszystkim, co robi. Mało kto go lubił, a sam Augustyn uważał się za najbardziej skrzywdzonego piłkarza na świecie.

[srodtytul]Bez pokory[/srodtytul]

– O tym, że umie grać, byłem przekonany. Sam jeździłem do Anglii, gdy trenował z pierwszą drużyną Boltonu, ale występował w drugiej, bo Sam Allardyce zaczynał skład od tych, którzy skończyli 30 lat. O Augustynie świetnie wypowiadał się Ivan Campo, który przecież grał w Realu Madryt, w Boltonie ćwiczył z nim także Cesar, były stoper Deportivo La Coruna, i także on zachwalał mi młodego Polaka – mówi Mirosław Trzeciak, były dyrektor sportowy Legii.

Najbardziej Augustynem zachwycał się jednak sam Augustyn. Do Warszawy przyjechał po to, by wygrać rywalizację z Dicksonem Choto i Inakim Astizem. Wierzył w swoją pierwszoplanową rolę, był arogancki, a na treningach tak brutalny, że nikt nie chciał z nim ćwiczyć.

Trzeciak wspomina: – Niepokorny, trudny do prowadzenia, ale ambitny. Przekonany o własnej wartości tak bardzo, że kiedy musiał usiąść na ławce, wypalał się psychicznie. Nie miał pokory i cierpliwości. Kiedy przegraliśmy z Koroną po jego błędach, widziałem, że już się poddał.

[srodtytul]Do Czech za darmo[/srodtytul]

W łódzkiej Szkole Mistrzostwa Sportowego, która współpracowała z Boltonem i z której właśnie trafił na rok do angielskiego klubu, Augustyna pamiętają jako tego, który zawsze mówił, co mu ślina przyniesie na język. A że często przynosiła głupie rzeczy, ludzie znający go mówią o braku kultury i niechęci do nauki.

W Anglii największą przeszkodą na drodze do kariery była ponoć miłość. Narzeczona Anna Kos znana z reklamy, w której „do Czech ma za darmo”, tęskniła za Błażejem tak bardzo, że ten co chwila był w Polsce. Transfer do Legii miał mu także pomóc ułożyć życie prywatne.

– W Legii nie udało się lepszym od niego. Wiadomo, jak to jest z chłopakami, którzy nagle trafiają do klubu o takich ambicjach. Gdyby Błażej inaczej patrzył na to, co się wokół niego dzieje, miałby więcej szans. To, iż uważał, że zasługiwał na pierwszy skład, chyba nie powinno żadnemu trenerowi przeszkadzać – mówi Jacek Magiera, który znał Augustyna z wcześniejszej pracy w reprezentacji Polski juniorów.

[srodtytul]Jak bomba[/srodtytul]

Trzeciak dodaje: – Kiedy coś mu nie wyszło na treningu i trener kazał przestać próbować takich zagrań, on próbował tego samego. Był strasznie uparty. Za granicą to się podoba bardziej.

Wypożyczenie do Rimini w 2008 roku miało być rozwiązaniem problemu. Augustyn zagrał tam jednak tylko sześć meczów i zerwał więzadła. Przerwa w grze trwała pół roku. Działacze Catanii obserwowali go przed urazem i nie wykreślili z notesu. Trafił na Sycylię i w tym sezonie zagrał już w dziesięciu meczach, niemal w każdej kolejce znajduje się w kadrze.

Dwa tygodnie temu wybrano go najlepszym piłkarzem meczu z Chievo, ale wokół tego spotkania – zakończonego remisem 1: 1 – zrobiło się dużo szumu, bo właśnie taki wynik obstawiało we włoskich zakładach bukmacherskich zbyt wielu kibiców.

– Powołać i postawić na Augustyna było trochę tak jak z tykającą bombą. Miał problem mentalny, za bardzo chciał, często dostawał czerwone kartki. W Serie A też dostał w debiucie... Ale drugiego takiego juniora nie było. Jeśli szansę w pierwszej reprezentacji dostali Maciej Sadlok i Kamil Glik, to uważam, że można spróbować także Augustyna. Może być lepszy – mówi Radosław Mroczkowski, były trener reprezentacji młodzieżowych.

[srodtytul]Boniek poleca[/srodtytul]

Powołanie przez Franciszka Smudę piłkarza Catanii zaproponował w swoim felietonie dla Interii Zbigniew Boniek. „Poukładany taktycznie, zawsze jest za linią piłki, umie się ustawić, przeciąć akcję i całkiem dobrze włada piłką obiema nogami. Do tego świetne warunki fizyczne i dobra kondycja” – napisał.

– Spodobałby się Smudzie. Może być też defensywnym pomocnikiem – tłumaczy Mroczkowski. Andrzej Zamilski, który po długiej przerwie powołał Augustyna do reprezentacji młodzieżowej, podkreśla, że ważniejsza od zmiany gry jest zmiana w głowie. – Nie ukrywam, wcześniej nie lubili go koledzy, były problemy. Zbyt wcześnie uwierzył, że jest wielkim piłkarzem. Zadzierał nosa. Powołałem go jesienią trochę niechętnie, pełen obaw, ale się okazało, że przyjechał inny zawodnik, niż ten, którego znałem – mówi.

Catania jest jedną z najlepszych drużyn rundy wiosennej Serie A, kontrakt Polaka obowiązuje do 2013 roku. Jeszcze niedawno włoska prasa pisała, że zapewne zostanie wypożyczony do niższej ligi. Teraz podobno pomysł zarzucono. Sam piłkarz mówi, że za granicą jest trzy razy lepszy niż w Polsce, bo pozwolono mu wierzyć w siebie. „Rz” nie udało się z nim skontaktować.

Na Facebooku jest już fanklub piłkarza. Zapisało się 37 osób. Wśród nich Błażej Augustyn.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail][/i]

Transfer do Catanii był niezrozumiały. Do Legii pod koniec ubiegłego sezonu zgłosili się działacze klubu z Sycylii, który szykował się do walki o utrzymanie w Serie A. W Warszawie nikt tego piłkarza nie chciał zatrzymywać, a gdy Włosi zaproponowali 500 tysięcy euro – trudno było nie skorzystać z okazji. W tamtej lidze nie sprawdzili się już lepsi, jak ostatnio Radosław Matusiak, nic dziwnego, że w powodzenie Augustyna nikt nie wierzył.

Pozostało 92% artykułu
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
PIŁKA NOŻNA
Niechciane dziecko Gianniego Infantino. Po co światu klubowy mundial?
Piłka nożna
Polskie piłkarki awansowały na Euro. Czy to coś zmieni?
Piłka nożna
Wielkie pieniądze Orlenu dla PZPN
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Polskie piłkarki zagrają na Euro. Kiedy poznają rywalki?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska